75. "Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur" Dorota Majkowska - Szajer

Wakacje to czas mniejszych i większych podróży. Dla tych, którzy zdecydowali się zwiedzać zakątki naszej ojczyzny mamy wspaniałą lekturę, która koniecznie musi towarzyszyć Wam i pomagać w poznawaniu polskich tradycji. Z góry ostrzegam - książka wciąga również dorosłych. Sama dowiedziałam się z niej wielu ciekawych rzeczy, o których do tej pory nie miałam pojęcia. Premiera książki "Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur" już dziś, zatem szybko poznajcie moją recenzję i dajcie się porwać szalonej przygodzie z bohaterami kultowej bajki!


Pewnego dnia Bolek znajduje w swojej szufladzie przedziwną mapę. Jest przekonany, że ktoś mu  ją podrzucił. Natychmiast wzywa na pomoc swojego brata i wspólnie próbują ustalić, co zrobić ze znaleziskiem. To mapa Polski, na której zaznaczone są różne punkty. Jest tam także jakiś adres i numer telefonu, pod który chłopcy decydują się zadzwonić. Dowiadują się, że dziadek przygotował dla nich podróż po Polsce. Muszą dobrze się do niej przygotować, ponieważ będą w trasie prawie rok. W każdym miejscu będzie czekała na nich wskazówka, gdzie powinni udać się dalej. Tak oto rozpoczyna się wielka przygoda!


Pierwszym miejscem do odwiedzenia na mapie Bolka i Lolka jest powiat bolesławiecki, gdzie czeka na nich bałkańska pita, przyrządzona przez cudowną panią Anielę. Dalej chłopcy wędrują do Przemyśla, gdzie obchodzone jest Święto Jordanu - to tradycyjne święcenie wody w rzece San. Niektórzy uważają, że zanurzenie się w jej wodach przynosi szczęście. Święto obchodzone jest dla upamiętnienia chrztu Pana Jezusa w Jordanie. Kolejnym punktem na mapie wędrówki są Kaszuby,  gdzie Bolek i Lolek mają okazję nauczyć się nieco wyjątkowego języka kaszubskiego. Ten skomplikowany dialekt używany jest w tym regionie na równi z językiem polskim. Następnie chłopcy udają się na Kujawy, gdzie ich koleżanka Zuza pokazuje jak pięknie potrafi haftować ona i jej mama. Haft kujawski cechuje się przepięknymi kwiatowymi wzorami i cudowną kolorystyką.


Kolejnym kierunkiem wędrówki jest Podkarpacie, gdzie bracia biorą udział w paradzie Straży Grobowych, które pełnią wartę w kościele przy Grobie Bożym od popołudnia Wielkiego Piątku do rezurekcji rano w Niedzielę Wielkanocną. Strażnicy, wyłącznie mężczyźni, są ubrani w barwne mundury lub stroje.  Bardzo szybko Bolek i Lolek muszą zawędrować do powiatu opoczyńskiego, gdzie wspólnie z panią Anielą wykonują tradycyjne, malowane woskiem pisanki. Pędem udają się także do Wilamowic, gdzie w Wielki Poniedziałek obchodzone są tradycyjne śmiergusty. To tradycja polewania się wodą, która ma zagwarantować powodzenie na cały następny rok. Dalej chłopcy udają się w krótką trasę, na pobliskie Podhale, po to, aby uczestniczyć w święcie zwanym redyk. Jest to uroczyste wyjście pasterzy ze stadami owiec na wypas na górskich halach, gdzie owce spędzą kilka miesięcy. Zgodnie z tradycją pobyt na hali rozpoczyna się w dzień św. Wojciecha, czyli 23 kwietnia, a kończy 29 września, w dzień św. Michała Archanioła.


Kolejnym miejscem wędrówki Bolka i Lolka jest Spycimierz, gdzie podczas procesji Bożego Ciała zamiast sypać kwiatki, układa się kwietne dywany. Dalej wędrują do Krakowa, gdzie biorą udział w przemarszu orszaku Lajkonika. Kolejnym punktem na mapie wędrówki jest Powiśle Dąbrowskie, gdzie pani Alicja pokazuje chłopcom tradycyjnie malowane chaty. Stamtąd Bolek i Lolek udają się do Białegostoku, gdzie biorą udział w balu tatarskim oraz małej miejscowości pod Radomiem, gdzie wsłuchują się w brzmienie radomskich oberków. Dalsza trasa prowadzi do stolicy Polski - Warszawy, gdzie pani Rozalia przygotowała dla wędrowców karaimskie kybyny - pierogi z drożdżowego ciasta wypełnione farszem z mięsa i kapusty. Zdradza sekret udanych wypieków i zachęca swoich gości do wspólnej pracy. 

Najedzeni chłopcy udają się na Kurpie, gdzie pani Czesława zachwyca ich swoją precyzją w wykonywaniu kurpiowskich wycinanek. Wprost stamtąd podróżują na pobliskie Podlasie, gdzie pan Aleksy prezentuje domy ze zdobionymi oknami, okiennicami, drzwiami i werandami. Drewniane zdobienia w przeróżnych kształtach są chlubą tego rejonu. Kolejnym punktem na mapie jest miejscowość Mikstat, gdzie Bolek i Lolek uczestniczą w święceniu zwierząt. To uroczystość, podczas której każdy może przyprowadzić swoje zwierze w celu uzyskania błogosławieństwa świętego Rocha, opiekuna zwierząt domowych. Stamtąd chłopcy udali się do pobliskiego Zbąszynia, gdzie pan Marian zaprezentował im niecodzienny instrument - kozła wielkopolskiego

W dalszej podróży bracia odwiedzili Poznań, gdzie trafili na Święto Bambrów. Zobaczyli tam mnóstwo ludzi w przeróżnych dziwnych, kolorowych strojach. Jedna z pań miała na głowie ozdobę ważącą aż cztery kilogramy! Jeśli już o strojach mowa, oczywistym jest, że chłopcy musieli dotrzeć i do Łowicza, gdzie mieli okazję przymierzyć tradycyjne łowickie pasiaki. Te przepiękne kiecki zachwycają nie tylko swoją barwnością, ale i ciężarem. Wprost stamtąd Bolek i Lolek udali się na festiwal muzyki romskiej do Gorzowa Wielkopolskiego. Poznali tam Maję i jej mamę, które wtajemniczyły ich w tajemnice kultury Romów. Będąc na zachodzie Polski chłopcy odwiedzili Wrocław, w którym zostali poczęstowani ormiańskim gandżaburem, czyli tradycyjną zupą przygotowywaną z ogromnej ilości pietruszki.


Kontynuując wędrówkę bracia trafili do Żywca, gdzie Józek zaprezentował im żywieckie zabawki produkowane przez jego dziadka. Chłopcy nie mogli wyjść z podziwu, jak wiele wspaniałych rzeczy zobaczyli. Aż żal było im odjeżdżać, ale na południowym Podlasiu czekał już na nich pan Jan, który własnoręcznie wykonuje gliniane naczynia o nazwie siwaki. Jego pracownia garncarska to prawdziwy skarbiec. Stamtąd Bolek i Lolek wędrują do warsztatu pani Danuty na Podlasiu, gdzie kobieta tworzy prawdziwe cuda z tkanin dwuosnowych. Dalsza droga prowadzi chłopców aż do Koniakowa, miejscowości słynącej z produkcji koronek. Mieszkająca tam Agata dopiero wprawia się w trudnej sztuce heklowania (czyli szydełkowania).



Z pustymi brzuchami wędrowcy trafiają wprost na obiad na Górnym Śląsku. U solenizantki, pani Barbary, znajdują pełne talerze klusek z modrą kapustą. Stamtąd pospiesznie udają się w Beskidy, aż do Łemkowskiej cerkwi drewnianej. To właśnie tam znajduje się przepiękny ikonostas z postacią świętego Mikołaja, jednego z najważniejszych świętych w cerkwi. Skoro udało im się już zawędrować w góry, konieczna była oczywiście wizyta w sercu Podhala, Zakopanem. To właśnie tam chłopcy uczyli się malować obrazy na szkle. Na zakończenie długiej podróży czekała ich jeszcze wizyta w Łodzi. Trafili do domu Rywki i Jakuba, którzy obchodzili żydowskie święto Chanuka. Najedzeni mnóstwem pączków wracają wreszcie do domu, gdzie czekają na nich stęsknieni rodzice i spragniony wieści dziadek. Ah, cóż to była za przygoda!


"Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur" to książka, którą zachwyciłam się już zanim do niej zajrzałam. Miałam pewność, że to będzie bardzo wartościowa lektura i nie zawiodłam się. To skarbnica wiedzy o tradycjach polskich, tych bardziej i mniej znanych. To świetna okazja do tego, aby pokazać dzieciom to, co piękne w naszej ojczyźnie. Z pewnością będę korzystała z tej wspaniałej książki przy okazji mojej pracy, ponieważ poznawanie zakątków Polski, zamieszkującej ją ludności i ich tradycji to zagadnienie obowiązkowe w klasach I-III. Sama zresztą z zapartym tchem przemierzałam kolejne strony, ciekawa tego, czego dowiem się o kraju, w którym mieszkam. Snułam także plany na rodzinne wycieczki... szlakiem polskich kultur. 

Tym, co chyba najmocniej zachwyca w tej książce, są przepiękne ilustracje wykonane przez Sarę Szewczyk. Idealnie oddają treść, pomagają zobaczyć to, co zostało opisane i z pewnością spodobają się małym czytelnikom. Są niezwykle barwne i zawierają w sobie całe mnóstwo szczegółów, których wyłowienie będzie zadaniem czytelnika. Na końcu książki czeka bowiem niespodzianka! Zestaw pytań i zadań, których rozwiązanie sprawdzi zrozumienie tekstu i czujność małego mola książkowego. 

Uwielbiam książkowe perełki, a "Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur" to właśnie jedna z nich. Książka z niezwykle mocnym akcentem edukacyjnym, która jednocześnie uczy i bawi. A nie ma przecież lepszego sposobu na przyswajanie wiedzy jak wspaniała zabawa. Jestem oczarowana, uwielbiam, polecam i będę zachwalać, bo książka jest tego warta!

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Znak.

Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...