164. "Szept syberyjskiego wiatru" Dorota Gąsiorowska [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

Twórczość Doroty Gąsiorowskiej jest bardzo bliska mojemu sercu, ponieważ jesienią udało mi się wygrać konkurs na najlepszą recenzję książki tejże autorki pod tytułem "Karminowe serce(znajdziecie ją tutaj - klik). Zdobyłam wtedy pakiet czterech powieści pani Doroty, było zatem całkowitą oczywistością, że dołączyć do niego musi najnowsze dziecko pisarki - "Szept syberyjskiego wiatru". Z książkami bywa różnie - jedne trafiają do naszego serca, obok innych przechodzimy całkowicie obojętnie. Tym razem zakochałam się w powieści już od pierwszego zdania. Poczułam na plecach dreszcz ekscytacji, który nie opuścił mnie do ostatniej strony. Czytałam jedząc, gotując obiad, niemalże śpiąc - nie mogłam się oderwać. Już dawno tak mocno nie związałam się z czytaną historią. 


Uporządkowane życie Kaliny na wyspach z dnia na dzień ulega diametralnej zmianie. Jej przyjaciółka, a zarazem wspólniczka w interesach, zostawia dziewczynę z ogromnym długiem do spłacenia i rozpływa się w powietrzu. Zmuszona do spłaty należnych pieniędzy Kalina podejmuje decyzję, aby odpowiedzieć na zaproszenie swojej babki, która już od dłuższego czasu namawia wnuczkę do powrotu do Polski, gdzie starsza bogata pani prowadzi fabrykę porcelany. Kalina zaraz po przyjeździe zaczyna tam pracę, a w nowych obowiązkach ma jej pomóc Sergiusz - prawa ręka babki Leonii. Ich współpracę trudno jednak nazwać owocną - pomiędzy mężczyzną, od początku wrogo nastawionym do Kaliny, a zadziorną dziewczyną bardzo często dochodzi do sprzeczek. Jednak pewnego dnia zostają postawieni w sytuacji wymagającej chwilowego zawieszenia broni - babka prosi bowiem Kalinę, aby ta udała się do Petersburga i odebrała dla niej dziwną przesyłkę. W tej podróży dziewczynie ma towarzyszyć nie kto inny, jak właśnie Sergiusz. Dłuższy kontakt tej dwójki sprawia, że dziewczyna zaczyna patrzeć na swojego przewodnika po Rosji nieco przychylniejszym okiem i wyczuwa, że skrywa on jakąś tajemnicę. 

W tej powieści przeplatają się dwie enigmatyczne historie - babki i Sergiusza - które zawiodą Kalinę aż na zimną Syberię, gdzie dziewczyna przeżyje niezapomniane chwile i zrozumie, że zawsze warto słuchać głosu swego serca. Ta wyprawa rozwiąże nieco zagadek przeszłości, jednak to co najważniejsze spadnie na dziewczynę jak grom z jasnego nieba dużo później. 

"Stary człowiek usiadł przy ognisku, spoglądając w jego błękitnawe serce. Wysokie płomienie zdawały się dotykać gwiazd. Wiekowe cedry otaczające polanę lekko kołysały się w rytm jesiennego wiatru. Nazajutrz znów miał się udać do wsi. Czy tym razem będzie mógł pomóc? Czy sprosta oczekiwaniom? Niestety, ludzie czasami żądali niemożliwego. A on był na tym świecie tylko posłańcem. To duchy natury decydowały o tym, co najważniejsze."

"Szept syberyjskiego wiatru" to pełna tajemnic opowieść, która już od pierwszej strony niesie ze sobą mistyczną, wręcz baśniową atmosferę. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie osadzenie części powieści w Rosji - z czymś takim spotkałam się chyba pierwszy raz (pomijając powieści Joanny Jax, które toczą się w czasach wojny, oczywistym zatem jest nawiązanie do tego kraju). Z reguły autorzy wybierają romantyczne Włochy, Francję czy Wielką Brytanię, a tutaj proszę - Dorota Gąsiorowska przedstawiła kraj naszych sąsiadów w tak fantastyczny sposób, że miałoby się ochotę rzucić wszystko i rezerwować bilet na samolot. Postać tajemniczego znachora, która pojawia się na pierwszych stronach powieści i niebywale intryguje, doskonale wpisuje się w rosyjski klimat, tworząc niesłychanie autentyczną atmosferę. 

Już dawno nie trafiłam w książce na plejadę bohaterów, którzy tak bardzo przypadliby mi do gustu. Kalina jest twardo stąpającą po ziemi kobietą, którą los zdążył doświadczyć już jako dziecko, w związku z czym w dorosłe życie wkroczyła z dużym bagażem, który uodpornił ją na wiele sytuacji.  Ta dziewczyna ma wielkie serce, jak magnes przyciąga dobre dusze, przez co szybko zjednuje sobie przyjaciół - nawet tam, gdzie zdawałoby się, że będzie zdana wyłącznie na siebie. Sergiusz natomiast jest moim wzorem męskiego bohatera idealnego! Nie znoszę wręcz mieć do czynienia z mężczyzną - ciapą, który biega za kobietą z wywieszonym jęzorem i prawi jej przesłodzone komplementy. Nie, nie, nie! Dla mnie książkowy bohater ma być mroczny, tajemniczy, niby niezainteresowany, a jednak zakochany do szaleństwa. Oczywiście nie okazując tego poprzez piękne słowa, ale konkretne czyny. Jestem zakochana w Sergiuszu, przyznaję to otwarcie. Pomimo jego wad, które czynią go jedynie bardziej atrakcyjnym. Kolejną postacią, która skradła moje serce jest Katia, gospodyni babki Leonii. Ta żywiołowa Rosjanka wprowadza mnóstwo energii i wesołości do ponurego domostwa. A sam fakt, że jej wypowiedzi oparte są na łamańcu języka polskiego i rosyjskiego tylko dodają atrakcyjności całej powieści. Na koniec zostawiam samą starszą panią, babkę Leonię, która pomimo swojego chłodnego usposobienia idealnie wpisuje się w cały kontekst wydarzeń wykreowanych przez autorkę. 

W książce wszystko gra - wątki są spójne, fabuła niesłychanie intrygująca a w tle przewijają się bajeczne krajobrazy Petersburga, Syberii i jeziora Bajkał, które chciałoby się zobaczyć na własne oczy. Czas spędzony na lekturze powieści upływa nad wyraz przyjemnie i ciężko pogodzić się z tym, że ta piękna opowieść jest tak krótka - mogłabym przeczytać kolejne 470 stron nie czując znużenia. Ta historia siedzi w głowie i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. To ujmująca lekcja życia, która pokazuje, że nie warto chować w sercu urazy i największy z pozoru wróg może okazać się kimś bliskim jeśli dostanie na to szansę.

Dorota Gąsiorowska każdą kolejną książką zaskakuje coraz bardziej. Nie obrażając poprzednich książek autorki, którym absolutnie nic nie można zarzucić, "Szept syberyjskiego wiatru" to w mojej ocenie najlepsza książka pani Doroty. Taka, po której zostaje efekt wow! i którą z miejsca można wskazać jako must read tego roku. Aż się boję, jaka będzie następna powieść. Czekam niecierpliwie! Muszę pochwalić się Wam - moja książka to egzemplarz z autografem. Dla mnie to bardzo wiele znaczy, wszystkie książki z autografami to moje wielkie skarby, których strzegę jak oka w głowie. Bardzo dziękuję pani Doroto!



Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak.
Image and video hosting by TinyPic

2 komentarze:

  1. Nic nie czytałam od Gąsiorowskiej, ale mam w planach. A okładka tej książki kompletnie mnie oczarowała, poza tym to już kolejna pozytywną recenzja, którą dzisiaj przeczytałam. Zapowiada się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też brałam udział w jesiennym konkursie i zajęłam w nim piąte też nagrodzone miejsce.Pakiet wygranych książek stoi na honorowym miejscu w mojej biblioteczce, a "Szept syberyjskiego wiatru" czeka na przeczytanie...

    OdpowiedzUsuń

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...