273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie.

Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związku. Niekoniecznie małżeńskim (patrz tolerancja), jakimkolwiek poważnym związku. Wsparcie dla partnera w trudnych chwilach, drobne gesty świadczące o chęci pomocy, przytulenie, wysłuchanie drugiej osoby...


Bohaterka najnowszej powieści Anny Płowiec "Zwyczajna kobieta" - Danusia ma to wszystko w mężu - Tomku, będącym miłością jej życia. Poznali i pokochali się w czasie studiów w Krakowie. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Danka z kaczątka niedbającego za bardzo o swój wygląd zamieniła się w pełnego kobiecego seksapilu łabędzia. Spełniona miłość, dzieci, pieniądze i spokojne, wolne od tragedii życie jest udziałem Danusi. Patrząc na jej życie z boku wydaje się, że osiągnęła wszystko. Dopiero po bliższym poznaniu widzimy, że czegoś jej w tym szczęśliwym życiu brakuje. Tylko czego? Przecież ma wszystko! Konieczność zamknięcia małego sklepiku z kosmetykami, który prowadziła nastraja naszą bohaterkę do refleksji nad swoim życiem. Utrata pracy dla każdego jest ciężkim przeżyciem, zwłaszcza jeśli się ją lubiło. Dla Danki sklep z kosmetykami do makijażu był jej pierwszym, samodzielnym biznesem, w który włożyła mnóstwo serca i czasu. Upiększanie kobiet było jej pasją, dlatego mocno przeżyła likwidację sklepu. Taki zbieg okoliczności spowodował, że zaczyna powracać do planów o kolejnym dziecku. Tylko mąż, rozkręcający sieć klubów fitness ma coraz mniej czasu i jest bez przerwy zmęczony... Chwilowa przerwa w pracy wywołuje w głowie Danki natłok niechcianych myśli - przecież Tomek zatrudnia wiele instruktorek, które są młode, szczupłe i wysportowane. Na pewno podrywają jej przystojnego męża, a on na pewno ją zdradza!

W taki sposób zaczyna się cała seria zabawnych sytuacji, w które uwikłana jest bohaterka, bo jak to mówią "zazdrość to rozżarzony węgielek z piekła rodem". Dopiero wakacyjny wyjazd na warsztaty dla kobiet zmienia nastawienie Danusi do samej siebie. Przestaje zamartwiać się na zapas, bierze z życia to, co najlepsze i cieszy się tym co ma. Nowe przyjaciółki, kobiety które przyjechały na nadmorskie warsztaty odnaleźć samą siebie, to pokrewne dusze, a przyjaźń z nimi umocni w naszej bohaterce poczucie tolerancji dla odmienności.

W opowieści Anny Płowiec ujęła mnie forma w jakiej opisuje różne rodzaje miłości, w tym miłość homoseksualną. Jest to rodzaj miłości, który ostatnio niezbyt często pojawia się w naszej literaturze. Z tym trudnym wyzwaniem autorka poradziła sobie doskonale, aż chciałoby się opowiedzieć o wszystkim, ale wtedy lektura książki nie byłaby tak ciekawa. Podczas pisania tej recenzji przypomniały mi się słowa piosenki Edyty Górniak:

"Jestem kobietą

Wodą, ogniem, burzą, perłą na dnie

Wolna jak rzeka

Nigdy, nigdy nie poddam się!"


Te słowa bardzo trafnie opisują bohaterkę powieści "Zwyczajna kobieta". Danka nigdy się nie poddaje, bierze się za bary z przeciwnościami, otrząsa się z chwilowej niemocy i pełna nowej energii idzie do przodu. Kiedy czytałam powieść niekiedy miałam wrażenie, że Anna Płowiec pisze o mnie, o moich słabościach, wadach, przywarach, obsesjach. No cóż, jestem tylko człowiekiem, Danusia też. Życie każdej kobiety jest gotowym materiałem na książkę. Wzloty i upadki, sukcesy i porażki są udziałem każdej z nas. Najważniejsze jest aby tak jak Danusia podźwignąć się, zacisnąć zęby i mocno uwierzyć we własne możliwości, czego Wam i sobie życzę.

Przecież każda z nas jest ZWYCZAJNĄ KOBIETĄ!

Recenzja autorstwa Grażyny Nowak.

1 komentarz:

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...