171. "Booba. Nowa kolekcja bajek" wydawnictwo Egmont

Nie tak dawno wspominałam o tym, że ciężko wśród niezliczonych bajek odnaleźć te wartościowe, które oprócz zabawy także uczą i wnoszą coś pozytywnego w życie dziecka. Po zapoznaniu się z książką o przygodach Booby w tym przypadku mogę jasno powiedzieć - od tej bajki należy trzymać się z daleka! Rzadko kiedy jestem tak stanowcza w osądach, ale tym razem nie mam najmniejszych wątpliwości. Z poniższej recenzji dowiedziecie się, co tak bardzo mnie rozczarowało.



Booba to nietuzinkowy bohater pełnej humoru kreskówki, którą można obejrzeć m.in. na Netflixie. Ten wesoły skrzat uwielbia kłopoty (z wzajemnością). Wraz z papugą Googą i szczurzycą Loolą przeżywa mnóstwo szalonych przygód.

Booba jest bardzo nietypowym bohaterem. Z wyglądu na pierwszy rzut oka przypomina owcę, jednak kiedy dokładnie się przyjrzymy wychodzi na to, że jest on skrzatem porośniętym gęstymi białymi włosami. W każdym razie - to postać stylizowana na staruszka. Nie wiadomo, co działo się z nim przez ostatnie sto lat, dlatego korzystanie z niektórych cudów techniki jest dla niego niezwykłą przygodą. Każdy dzień to okazja do poznania nowego urządzenia – lodówki, odkurzacza albo samolotu. Ale cóż, obsługa tych rzeczy wcale nie jest taka prosta, jakby się mogło wydawać. Nic więc dziwnego, że większość eksperymentów Booby kończy się spektakularną katastrofą. W tym właśnie sęk - nie każda z tych katastrof nadaje się do odbioru przez oczy i uszy małego obserwatora. Przyznaję z ręką na sercu, że czytając tę bajkę w przedszkolu musiałam pomijać niektóre fragmenty, bo nie wyobrażałam sobie, żeby dzieci miały słuchać czegoś takiego. 

W książce znajduje się pięć dość długich opowiadań, w żadnym z nich nie ma dialogów, w związku z czym przedszkolaki były koszmarnie znudzone. Przeczytaliśmy tylko trzy i daliśmy sobie spokój. Ja rzecz jasna przeczytałam wszystkie, w całości, ale ani przez moment nie poczułam się zaintrygowana. Być może telewizyjna wersja bajki jest zabawna i da się lubić przez to, że toczy się w niej wartka akcja, może w tle pobrzmiewa wesoła muzyka - nie wiem, nie znam jej. Jednak nie sądzę, by tak było, ponieważ historyjki są nieciekawe, rzekłabym nawet głupie, nie wnoszą żadnych wartości, nie uczą niczego poza nierozsądnym zachowaniem - wspinanie się po półkach lodówki, które wypadają i tłuką się, samodzielna nocna wycieczka na strych pełen staroci i szpargałów, wskakiwanie na szafę by załapać papugę czy wchodzenie po drabinie przez okno - nie, choćby nie wiem co, ciężko to uznać za dawanie dobrego przykładu. A na reakcję dzieci w takich przypadkach nie trzeba długo czekać, chwila moment i już będą próbowały robić to samo co bajkowy bohater. Przecież skoro on może, to dlaczego dziecko miałoby nie móc. Nie do końca rozumiem jaki zamysł miał twórca tej bajki, ale chyba odrobinę rozminął się z powołaniem.

Książce samej w sobie nie mam nic do zarzucenia - to starannie i bardzo estetycznie wykonany album ze zdjęciami z bajki. Problem stanowi sama jej treść.







Uzupełnieniem książki z opowiadaniami są trzy książeczki aktywnościowe - zeszyt zadań, wesoła kolorowanka oraz wodna kolorowanka (ostatnio dość dużo takich książeczek widziałam w Biedronce). 

"Booba. Zeszyt zadań"

Zakręcone labirynty, szarady słowne, wykreślanki, proste zadania matematyczne, zagadki logiczne i mnóstwo innych szalonych łamigłówek z Boobą w roli głównej, a do tego naklejki. Ta książka zapewni maluchom długie godziny zabawy, a przy okazji – wyśmienity trening intelektu. Zawarte w "Zeszycie zadań" łamigłówki zostały opracowane z uwzględnieniem indywidualnych różnic w rozwoju dzieci. Są tu zarówno łatwe, jak i bardziej skomplikowane ćwiczenia, które pomogą kształtować umiejętności niezbędne dzieciom na pierwszym etapie edukacji. Towarzystwo ulubionego bohatera to gwarancja doskonałej rozrywki – Booba uwielbia kłopoty, a łamigłówki w zabawny sposób nawiązują do jego perypetii, które młody odbiorca zna z serialu.





"Booba. Wesoła kolorowanka"

32 ilustracje do pokolorowania i mnóstwo naklejek to gwarancja wyśmienitej zabawy, a przy okazji doskonały trening wyobraźni i koncentracji dziecka. Pora wziąć ulubione kredki, usiąść wygodnie i rozgościć się w świecie Booby i jego przyjaciół. Kolorowanie scenek i postaci znanych z serialu to także świetny punkt wyjścia do interesującej rozmowy z młodym człowiekiem.





"Booba. Wodna kolorowanka"

"Wodne kolorowanie" to seria książeczek, dzięki którym dzieci zapoznają się z techniką malowania pędzlem, zanim sięgną po prawdziwe farby. Wystarczy zamoczyć pędzelek w wodzie i dotknąć nim zakropkowanej powierzchni. Wtedy na obrazku pojawią się kolory. Ale – uwaga – to wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Bardzo ważna jest tu precyzja. Gdy wyjdziesz poza linię, na niezakropkowanej powierzchni może również pojawić się kolorowa plama. Osiem ilustracji z Booba i jego przyjaciółmi już czeka. Gdy będą gotowe, można ozdobić je dodatkowo papierem kolorowym, brokatem albo flamastrami – zabawa będzie jeszcze lepsza.




Wszystkie książeczki o przygodach Booby znajdziecie na stronie wydawnictwa Egmont, poniżej podaję link:


Na blogu znajdziecie recenzje innych nowości z serii "Nowa kolekcja bajek" - "Kot-o-ciaki" (klik) oraz "Dzień, w którym Heniś poznał..." (klik). Moim faworytem zdecydowanie są Kot-o-ciaki!


Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...