Generalnie nie przepadam za fantastyką, jednak książki obyczajowe z elementami magicznymi bardzo lubię. Prawdopodobnie dlatego, że jestem dużym dzieckiem i uwielbiam bajki. Kiedy zatem przeczytałam opis książki "Magia ukryta w kamieniu" autorstwa Katarzyny Grabowskiej wiedziałam, że to lektura w sam raz dla mnie. Nie zawiodłam się - spędziłam bardzo przyjemny czas na średniowiecznym zamku, wśród rycerzy i dam. Wspaniała zabawa!
Julia to młodziutka, świeżo upieczona maturzystka. Właśnie wzorowo zdała egzaminy na wymarzone studia medyczne i aby uczcić ten sukces, wraz z koleżankami wybiera się do gorącej Hiszpanii. Myślami jest już u wybrzeży Costa Brava, kiedy niespodziewanie zmuszona zostaje zmienić plany. Dowiaduje się bowiem, że jej ukochana babcia Tosia zachorowała i wymaga opieki. Na pomoc swojej mamy, a córki babci, Julia nie może liczyć - kobieta w całości poświęciła swoje życie własnej firmie. Dlatego też zamiast na słonecznej plaży, dziewczyna spędzi wakacje w małej miejscowości o nazwie Kamienisko. Czas spędzony z babcią upływa w miłej atmosferze, staruszka opowiada mnóstwo niezwykle ciekawych historii. Jest wśród nich opowieść o lesie Stróża, przeklętym miejscu, które mieszkańcy wsi omijają szerokim łukiem. Dla Julii oczywistym staje się, że koniecznie musi odwiedzić zakazane miejsce i poznać jego tajemnice. Pewnego dnia wyrusza zatem do lasu, gdzie znajduje magiczny kamień. Po jego dotknięciu dziewczyna zostaje przeniesiona ze współczesnej polskiej wsi wprost do tajemniczej krainy, zatopionej, zdawałoby się, w mrokach średniowiecza. Trafia na zamek, gdzie żyją dzielni rycerze i piękne damy. Odbywają się tam rytualne uczty oraz tradycyjne łowy na skrzydlaki. Młodziutka Julia szybko ulega wdziękowi silnych mężczyzn, wpadając tym samym w sidła miłości, która pojawia się niespodziewanie i skutecznie komplikuje życie. Na królewskim dworze aż roi się od wielkich tajemnic i okrutnych intryg. Trudne wybory, walka z własnym sumieniem i odwieczny dylemat pomiędzy tym, co słuszne, a tym, czego pragnie serce to od teraz codzienność dziewczyny. Jak Julia odnajdzie się wśród tak odmiennych dla siebie realiów? Czy zdoła powrócić do domu? I wreszcie, czy odkryje sekret Mateo, którego imię wszyscy wypowiadają z lękiem? Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie podczas lektury.
"Magia ukryta w kamieniu" to zabawna, wciągająca i przyjemna książka. Pozwala oderwać się od ponurej rzeczywistości i przenieść do magicznej krainy. Wśród średniowiecznych rycerzy i dam każdy z pewnością poczuje niesamowity klimat odległych czasów. Kierowanie się kodeksem honorowym, wiara w zabobony i gusła czy małżeństwo z osobą wybraną przez rodziców już w dniu urodzenia to tylko niektóre z niepraktykowanych już obyczajów. W tej powieści jest ich całe mnóstwo i bynajmniej nie sprawiają one wrażenia dziwacznych. Wręcz przeciwnie - wzbudzają ciekawość i podziw, bowiem w dzisiejszych czasach niebywale ciężko o zwyczajne choćby dotrzymanie słowa.
Początkowo czytając książkę poczułam się troszkę jakbym oglądała jeden z serii filmów "Goście, goście", ponieważ Julia zabrała w podróż w czasie różne nowoczesne sprzęty. Znalazły się tam między innymi latarka, która wzbudziła ogromny podziw jako źródło światła które nie parzy, telefon komórkowy, którym dziewczyna robiła zdjęcia, odtwarzacz mp3 czy też jo-jo, którym bawiła rycerzy w trakcie uczt. Wszystkie te przedmioty dla mieszkańców zamku były tak abstrakcyjne, że z miejsca okrzyknięto Julię czarodziejką. Nie mylić z czarownicą - dziewczyna traktowana była bowiem jako ktoś, kto czyni dobro. Pozycja dziewczyny na dworze umocniła się jeszcze bardziej, kiedy za jej fachową poradą przeprowadzono prawdopodobnie pierwsze na świecie cesarskie cięcie. Dzięki temu uratowane zostało nie tylko dziecko, ale i jego matka, choć obydwoje byli skazani przez miejscowego medyka na niechybną śmierć.
Wszelkie magiczne aspekty książki są bardzo interesujące. Niesłychanie spodobały mi się skrzydlaki, stworzenia przez jednych napiętnowane i wybijane, zaś przez innych uwielbiane i otaczane czcią. Przygoda Julii z tymi nietypowymi zwierzętami to jeden z przyjemniejszych wątków powieści. Fenomenalnie czyta się również opisy strojów, w które ubrani są mieszkańcy zamku. A jeśli już o nich mowa, mamy tutaj do czynienia z całą gamą przeróżnych bohaterów, od tych miłych i serdecznych zaczynając, na czarnych charakterach kończąc. Młodziutka dziewczyna w mig zjednuje sobie przyjaciół, lecz dzięki swej ogromnej wiedzy staje się także największym wrogiem części dworu książęcego. Sama Julia, jako główna postać, wzbudza sympatię i daje się lubić. To twarda dziewczyna, która nie załamała się w obliczu swojej przygody z podrożą w czasie. Szybko zaadaptowała się do nowych warunków życia i nie narzekała przesadnie na swoją sytuację.
Równie szybko dziewczyna zapałała wielką miłością do - nawet nie jednego! - a dwóch przystojnych rycerzy. Rozdarte serce, ogólne skołowanie i nieustanne dylematy jedynie dokładały zmartwień młodej dziewczynie, która zmuszona była również radzić sobie z intrygami i zamieszaniem, jakie powstało na zamku. Zmierzam do tego, że w tej książce nie ma miejsca na nudę. Nieustannie coś się dzieje, wydarzenia płyną jak rwąca rzeka, której nie sposób zatrzymać.
Zakończenie powieści jest niezwykle intrygujące, mam ochotę od razu wziąć w ręce drugi tom i dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Niestety, muszę jeszcze trochę poczekać - premiera "Lasu potępionych" zaplanowana jest na 10 sierpnia. Z całą pewnością przeczytam tę książkę, bo po pierwszym tomie mój apetyt na przygody Julii jedynie się zaostrzył. Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Videograf.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Videograf.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz