Do lektury książek Sylwii Trojanowskiej przymierzałam się już od bardzo dawna. Czekałam w kolejce w bibliotece, ale biorąc pod uwagę, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną, dość szybko zrezygnowałam i postanowiłam kupić dwa tomy historii Ludwika. Okazja przytrafiła się podczas Warszawskich Targów Książki. Oh, jaka ja jestem w tym momencie szczęśliwa, że mam te powieści na własność! Jestem pewna, że gdybym wypożyczyła je z biblioteki, to ostatecznie i tak kupiłabym własne egzemplarze, bo to po prostu są książki, które trzeba mieć. Choćby po to, aby rzucając okiem na półkę wspominać tę przepiękną opowieść. Jestem zauroczona twórczością Sylwii Trojanowskiej!
Magdalena to trzydziestoośmioletnia kobieta z mocno zwichrowaną przeszłością. Od osiemnastu lat nie utrzymuje kontaktu z najbliższym żyjącym krewnym, dziadkiem Ludwikiem. Otrzymuje od niego listy, w których mężczyzna prosi o wybaczenie, a wreszcie także o to, by wnuczka zechciała zobaczyć się z nim, ponieważ nie zostało mu już wiele czasu. Magda ostatecznie ulega namowom i przyjeżdża do Szczecina. Ta decyzja definitywnie odmieni życie kobiety i wprowadzi zmiany, jakich się nie spodziewała. Dziadkowi zależy na tym, aby jego ukochana Dusia zamieszkała z nim, lecz ona stawia niespodziewany dla Ludwika warunek - mężczyzna musi opowiedzieć jej o swojej przeszłości, która od zawsze była skrzętnie skrywaną tajemnicą. Każda kolejna opowieść wprawia Magdalenę w coraz większe osłupienie, okazuje się bowiem, że nie wiedziała zupełnie nic o człowieku, który wychowywał ją i zastąpił jej rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym, kiedy mała Dusia miała zaledwie dwa lata. Nagle zupełnie jasnym wydaje się to, dlaczego Ludwik nigdy nie wspominał o swoich krewnych, nie miał żadnych zdjęć rodziców czy rodzeństwa, zupełnie jakby pochodził z nikąd.
Opowieści dziadka stanowią jednak tylko swego rodzaju dodatek do głównej akcji, która toczy się w Szczecinie w aktualnych czasach. Magdalena, która dwa lata wcześniej owdowiała, próbuje ułożyć swoje życie na nowo. Kobieta odnawia dawne znajomości, odwiedza miejsca znane z młodości i na nowo buduje nadwątlone przez dziadka relacje z sąsiadami. Rozważa propozycję Ludwika, by zostać w rodzinnym mieście. Wszystko zdaje się podpowiadać, że tak właśnie powinna zrobić. Kiedy na horyzoncie pojawia się przystojny i samotny sąsiad, między dwójką ludzi po przejściach szybko nawiązuje się nić porozumienia. Obecność wnuczki wpływa korzystnie także na dziadka, który zaczyna dbać o siebie, daje się namówić na spacery czy wizytę u lekarza. Można by zatem pomyśleć, że życie na ulicy Skalistej przypomina idyllę, jednak nic bardziej mylnego. Apodyktyczny i charyzmatyczny Ludwik nieraz udowodni, że nie należy do osób, które zawsze kierowały się dobrem o drugiego człowieka.
W opowieściach Ludwika losy rodziny splatają się z burzliwą historią Szczecina z czasów drugiej wojny światowej. Bardzo lubię poznawać przeszłość właśnie w takiej formie, a autorka tak cudownie wykreowała opis miasta z czasów wojennych, że dosłownie czułam się, jakbym przechadzała się jego ulicami czy ukrywała w ciemnych zaułkach. Szczecin, który przecież w tym czasie należał do Niemiec, stał się w moich oczach niezwykle fascynującym miejscem.
Najbardziej interesujące okazały się dla mnie wspomnienia dziadka. Wyjawienie ich kosztowało staruszka mnóstwo odwagi, ponieważ jego wnuczka mogłaby nie wykazać zrozumienia dla przeszłości Ludwika. Magdalena trwała jednak dzielnie u boku swojego opiekuna i wycierając łzy coraz bardziej zaczynała rozumieć, co ukształtowało charakter tego człowieka. Nieopisana krzywda, jakiej zaznał będąc zaledwie dzieckiem, odbiła się na całym jego życiu. Nie chcę, a nawet nie powinnam wyjawiać żadnych szczegółów, bo zepsuję Wam radość z lektury, dlatego w tym miejscu skończę opis fabuły, a przejdę do swoich odczuć.
Pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy kiedy myślę o powieści to... piękna! Opowiedziana w niej historia chwyta za serce, jest absolutnie niebanalna, intrygująca, totalnie wciągająca i wzruszająca. Z każdą stroną coraz mocniej wsiąkałam w świat Ludwika i Dusi, ani na chwilę nie mogąc wyrzucić ich z głowy. Z pozoru mogłoby się wydawać - cóż ciekawego może opowiedzieć osiemdziesięciosiedmioletni staruszek? A jednak czekałam na każdą opowieść Ludwika z rosnącym napięciem. Jeśli mając piętnaście lat człowiek zazna tak wiele zła, nie można dziwić się temu, że jego życie będzie tym złem naznaczone. Na szczęście babcia Magdaleny okazała się balsamem na okaleczone serce mężczyzny, dzięki czemu jego życie nie zostało skreślone.
Zaczęłam pisać tę recenzję miesiąc temu, kiedy byłam po lekturze pierwszego tomu, a w trakcie lektury drugiego. Teraz mam już za sobą wszystkie trzy i szczerze żałuję... Żałuję, że to już za mną, że wszystko już wiem i że to koniec. Osobom, które zastanawiają się nad lekturę radzę od razu kupić wszystkie trzy tomy, inaczej będziecie pluć sobie w brodę że musicie czekać z lekturą na zakup kolejnej części. A dla tych którzy się wahają, powiem... Nie traćcie czasu! Ciężko o drugą równie wspaniałą opowieść!
Magdalena to trzydziestoośmioletnia kobieta z mocno zwichrowaną przeszłością. Od osiemnastu lat nie utrzymuje kontaktu z najbliższym żyjącym krewnym, dziadkiem Ludwikiem. Otrzymuje od niego listy, w których mężczyzna prosi o wybaczenie, a wreszcie także o to, by wnuczka zechciała zobaczyć się z nim, ponieważ nie zostało mu już wiele czasu. Magda ostatecznie ulega namowom i przyjeżdża do Szczecina. Ta decyzja definitywnie odmieni życie kobiety i wprowadzi zmiany, jakich się nie spodziewała. Dziadkowi zależy na tym, aby jego ukochana Dusia zamieszkała z nim, lecz ona stawia niespodziewany dla Ludwika warunek - mężczyzna musi opowiedzieć jej o swojej przeszłości, która od zawsze była skrzętnie skrywaną tajemnicą. Każda kolejna opowieść wprawia Magdalenę w coraz większe osłupienie, okazuje się bowiem, że nie wiedziała zupełnie nic o człowieku, który wychowywał ją i zastąpił jej rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym, kiedy mała Dusia miała zaledwie dwa lata. Nagle zupełnie jasnym wydaje się to, dlaczego Ludwik nigdy nie wspominał o swoich krewnych, nie miał żadnych zdjęć rodziców czy rodzeństwa, zupełnie jakby pochodził z nikąd.
Opowieści dziadka stanowią jednak tylko swego rodzaju dodatek do głównej akcji, która toczy się w Szczecinie w aktualnych czasach. Magdalena, która dwa lata wcześniej owdowiała, próbuje ułożyć swoje życie na nowo. Kobieta odnawia dawne znajomości, odwiedza miejsca znane z młodości i na nowo buduje nadwątlone przez dziadka relacje z sąsiadami. Rozważa propozycję Ludwika, by zostać w rodzinnym mieście. Wszystko zdaje się podpowiadać, że tak właśnie powinna zrobić. Kiedy na horyzoncie pojawia się przystojny i samotny sąsiad, między dwójką ludzi po przejściach szybko nawiązuje się nić porozumienia. Obecność wnuczki wpływa korzystnie także na dziadka, który zaczyna dbać o siebie, daje się namówić na spacery czy wizytę u lekarza. Można by zatem pomyśleć, że życie na ulicy Skalistej przypomina idyllę, jednak nic bardziej mylnego. Apodyktyczny i charyzmatyczny Ludwik nieraz udowodni, że nie należy do osób, które zawsze kierowały się dobrem o drugiego człowieka.
W opowieściach Ludwika losy rodziny splatają się z burzliwą historią Szczecina z czasów drugiej wojny światowej. Bardzo lubię poznawać przeszłość właśnie w takiej formie, a autorka tak cudownie wykreowała opis miasta z czasów wojennych, że dosłownie czułam się, jakbym przechadzała się jego ulicami czy ukrywała w ciemnych zaułkach. Szczecin, który przecież w tym czasie należał do Niemiec, stał się w moich oczach niezwykle fascynującym miejscem.
Najbardziej interesujące okazały się dla mnie wspomnienia dziadka. Wyjawienie ich kosztowało staruszka mnóstwo odwagi, ponieważ jego wnuczka mogłaby nie wykazać zrozumienia dla przeszłości Ludwika. Magdalena trwała jednak dzielnie u boku swojego opiekuna i wycierając łzy coraz bardziej zaczynała rozumieć, co ukształtowało charakter tego człowieka. Nieopisana krzywda, jakiej zaznał będąc zaledwie dzieckiem, odbiła się na całym jego życiu. Nie chcę, a nawet nie powinnam wyjawiać żadnych szczegółów, bo zepsuję Wam radość z lektury, dlatego w tym miejscu skończę opis fabuły, a przejdę do swoich odczuć.
Pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy kiedy myślę o powieści to... piękna! Opowiedziana w niej historia chwyta za serce, jest absolutnie niebanalna, intrygująca, totalnie wciągająca i wzruszająca. Z każdą stroną coraz mocniej wsiąkałam w świat Ludwika i Dusi, ani na chwilę nie mogąc wyrzucić ich z głowy. Z pozoru mogłoby się wydawać - cóż ciekawego może opowiedzieć osiemdziesięciosiedmioletni staruszek? A jednak czekałam na każdą opowieść Ludwika z rosnącym napięciem. Jeśli mając piętnaście lat człowiek zazna tak wiele zła, nie można dziwić się temu, że jego życie będzie tym złem naznaczone. Na szczęście babcia Magdaleny okazała się balsamem na okaleczone serce mężczyzny, dzięki czemu jego życie nie zostało skreślone.
Zaczęłam pisać tę recenzję miesiąc temu, kiedy byłam po lekturze pierwszego tomu, a w trakcie lektury drugiego. Teraz mam już za sobą wszystkie trzy i szczerze żałuję... Żałuję, że to już za mną, że wszystko już wiem i że to koniec. Osobom, które zastanawiają się nad lekturę radzę od razu kupić wszystkie trzy tomy, inaczej będziecie pluć sobie w brodę że musicie czekać z lekturą na zakup kolejnej części. A dla tych którzy się wahają, powiem... Nie traćcie czasu! Ciężko o drugą równie wspaniałą opowieść!
Mam słabość do tajemnic z przeszłości i czasów II wojny światowej. Może to głupio zabrzmiało, ale jak widzę książkę, która ma ten wątek, to od razu się za nią biorę. Koniecznie muszę przeczytać te powieści Sylwii Trojanowskiej <3
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to jestem absolutnie przekonana, że książka się Pani spodoba! ☺️
Usuń