51. "Żmijowisko" Wojciech Chmielarz

Po przeczytaniu "Żmijowiska" czuję się trochę tak, jakby świat przewrócił się do góry nogami. Skończyłam książkę wczoraj wieczorem i wiecie co? Z wrażenia nie mogłam zasnąć. Analizowałam w głowie wszystkie wydarzenia, kombinowałam, doszukiwałam się nieścisłości. I nie znalazłam ich. Wojciech Chmielarz swoją najnowszą książką pokazał szczyt klasy - "Żmijowisko" to perfekcyjnie napisany thriller psychologiczny, w którym wszystko jest genialnie przemyślane i zaplanowane. Powieść z miejsca powinna zostać wpisana na listę lektur obowiązkowych każdego wielbiciela kryminałów i grozy. Oto książka, która na bardzo długo zagości na pierwszych miejscach list bestsellerów.




"Żeńską żałobę zawsze przeżywa się wspólnie, całą rodziną - z siostrami, córkami, ciotkami. Kobiety wiedzą, że w takich chwilach trzeba być razem, że czas może leczy rany, jednak tylko wspólna troska pozwala się im ostatecznie zabliźnić. Męską żałobę kwituje się suchymi kondolencjami i krótkim uściskiem dłoni. Później pozostaje samotność."


Przenosimy się do Żmijowiska, maleńkiej wsi ukrytej wśród jezior i lasów. Mieści się tam gospodarstwo agroturystyczne, chętnie odwiedzane przez rodziny z dziećmi, właściciele bowiem zadbali o komfort swoich wczasowiczów oferując animatorów, którzy grami i zabawami zajmują czas najmłodszych pociech. Dzięki temu zmęczeni rodzice mogą korzystać w pełni z uroków urlopu i zrelaksować się bez obaw i zmartwień. Dokładnie w ten sposób wakacje postanowiła spędzić grupa trzydziestolatków, przyjaciół ze studiów, którzy co rok wyjeżdżają gdzieś wspólnie ze swoimi rodzinami. Bawią się wyśmienicie, odreagowując stres szybkiego wielkomiejskiego życia. Pojawia się alkohol, są narkotyki. A także urazy skrywane od lat, dawne uczucia i wzajemne pretensje. Podczas jednej z największych imprez wszystko to kumuluje się, aby znaleźć ujście w kłótniach, przepychankach i nieprzemyślanych zachowaniach. Na domiar złego następnego ranka okazuje się, że córka jednej z par, piętnastoletnia Ada, zniknęła. Pomimo gorączkowych poszukiwań, w które zaangażowana zostaje policja, detektywi, jasnowidz i dziennikarze, nikomu nie udaje się jej odnaleźć. Dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu. Po roku od tego zdarzenia ojciec Ady wraca do Żmijowiska, aby podjąć ostatnią próbę odnalezienia córki. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, za sprawą informacji pojawiających się w mediach, znienawidziła go cała Polska. Jak się okazuje, nie tylko jemu ta sprawa nie daje spokoju - do Żmijowiska wrócił ktoś jeszcze, kto był tam podczas zaginięcia Ady.

Po przeczytaniu "Podpalacza" napisałam Wam, że to jeden z najlepszych kryminałów, jaki trafił w moje ręce. I podtrzymuję to, ponieważ "Żmijowisko" to nie tyle kryminał, co thriller psychologiczny z mocno rozbudowanym wątkiem obyczajowym. I w tej kategorii wskakuje na mój numer jeden. Ta książka jest po prostu genialna. Opowiada o koszmarnej tragedii, która zniszczyła życie wielu ludzi, o trudnościach, jakie stanęły przed rodziną w obliczu utraty dziecka, o uczuciach, które trwają mimo upływu lat i nie przynoszą ukojenia a także o zdradzie, bólu i miłości. O strachu, zbrodni i karze. A przede wszystkim o granicach, po przekroczeniu których nic już nie wydaje się niemożliwe.

Akcja książki toczy się w trzech wymiarach czasowych - wtedy (lato 2016, kiedy ginie Ada), pomiędzy i teraz (lato 2017, kiedy ojciec wraca szukać córki). Przez całą książkę powtarzają się one w dokładnie takiej kolejności: wtedy - pomiędzy - teraz, wtedy - pomiędzy - teraz... Jest to rewelacyjny sposób prowadzenia akcji, dzięki któremu poznajemy wszystkie okoliczności, osoby związane ze sprawą, dowiadujemy się co działo się przed i po zniknięciu dziewczyny. I choć głównym wątkiem powieści jest oczywiście poszukiwanie Ady, to jednak można odnieść wrażenie, że jest on najmniej ważny.

Na główny plan wybijają się bowiem postaci rodziców dziewczyny - Kamili i Arka oraz ich znajomych - Adaomy i Roberta. To właśnie Arek i Adaoma są osobami, które po roku wracają do Żmijowiska, i choć każde z nich przyjechało tam osobno, spotkali się zupełnie przypadkiem, to wspólnie rozpoczynają ponowne poszukiwania dziewczyny. To ich wątek jest najbardziej rozwinięty i im autor poświęcił najwięcej uwagi. Kamila, matka Ady, pogrążona w bólu po stracie dziecka podejmuje różne mniej lub bardziej efektywne działania, w czym wspiera ją Robert, jej przyjaciel ze studiów i wielka, niespełniona miłość. Ogromną rolę w powieści odgrywają także dwie postaci drugoplanowe, pozornie w ogóle nie związane ze sprawą - Damian, syn właścicieli gospodarstwa agroturystycznego w Żmijowisku oraz Merry, jego nowa koleżanka z klasy i zarazem sąsiadka, córka wpływowego biznesmena. Także ich historia stanowi znaczną część powieści i ma ogromny wpływ na jej przebieg.


"Żmijowisko" to w gruncie rzeczy opowieść o splocie niefortunnych wydarzeń, które doprowadziły do tragicznego finału. To historia o ludziach, którzy zamiast kierować się uczuciami podążali w życiu ścieżką rozsądku, czego nieustannie żałują i co odbija się głośnym echem w ich głowach. Brak mi słów, by opisać, jak mistrzowsko Wojciech Chmielarz poprowadził i splótł losy poszczególnych bohaterów, by stworzyć tak wspaniałą powieść. Najważniejsze jednak jest to, że zakończenie powaliło mnie na kolana. Nie tego się spodziewałam. Myślałam, że zwyczajnie dowiemy się, co stało się z Adą i tyle. Dowiedzieć się dowiedziałam, rzecz jasna, jednak prócz tego spadła na mnie taka petarda, że pół nocy nie mogłam spać z wrażenia. Jeszcze nigdy, przenigdy nie spotkałam się z tak dobrym zakończeniem książki. Czapki z głów, panie Wojtku!

Cała opowieść naszpikowana jest bólem, cierpieniem i smutkiem. Dobitnie pokazuje nam, jak łatwo rezygnujemy ze swoich marzeń, poddajemy się i nie walczymy o siebie. Uświadamia, jak tragiczny w skutkach może okazać się brak odwagi, trwanie w rutynie i lęk przed zmianami. Warto sięgnąć po tę książkę, bo choć nie jest lekkim czytadłem, które odpręża i pozwala się zrelaksować, ale wbija się głęboko w głowę i nie pozwala o sobie zapomnieć, to jednak warto. Dla takich książek jak ta warto być czytelnikiem!

"Robili tak od kilkunastu lat. Chowali urazy głęboko w sobie. Wmawiali sobie, że o wszystkim zapomnieli. Byli w tym dobrzy. Wypracowali wzorzec zachowań tak dokładny i sprawdzony, że właściwie nie potrzebowali całej tej rozmowy, by wiedzieć, co się stanie i jak to się skończy. A skoro działało, po co to zmieniać? Nawet jeśli już wszystko bolało ją od śmieci, które zebrały się w jej wnętrznościach."

Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...