Wśród mnóstwa propozycji dla dzieci, które dostępne są na rynku wydawniczym, znaleźć prawdziwą perełkę to wielka sztuka. W nasze ręce właśnie dziś trafiła książeczka absolutnie fantastyczna, zupełnie inna niż wszystkie, nieszablonowa, cudowna i... brak mi słów na określenie tego, jak duże wrażenie zrobiły na mnie "Listy od Feliksa. Nowe przygody". Jeśli chcecie poznać przygody tego małego, pluszowego zajączka, zapraszam do przeczytania poniższego wpisu.
Pewnego dnia Zosia i Feliks układają nowy, tajny plan. Marzeniem dziewczynki jest posiadanie prawdziwego balonu, którym mogłaby latać i oglądać świat z góry. Ponieważ to pragnienie jest trudne do zrealizowania, Zosia postanawia zbudować prototyp - mały balon, którym mógłby latać Feliks. Do tego celu używa dwóch balonów w kształcie serc i koszyka na pieczywo. Do tej konstrukcji przymocowany jest sznurek do latawca, dzięki któremu dziewczynka ma zamiar sterować balonem. Kiedy Feliks szybuje w górze, w pewnym momencie sznurek ześlizguje się ze szpuli i ucieka z rączek Zosi. Właśnie tak rozpoczyna się nowa, wielka przygoda małego zajączka.
Feliks, który w latającym balonie początkowo zostaje uznany za statek kosmiczny, awaryjnie ląduje na dachu planetarium. To właśnie stamtąd wysyła do Zosi pierwszy list, w którym opisuje to, co działo się z nim od momentu zniknięcia z oczu dziewczynki. Kiedy tylko Zosia dowiaduje się, gdzie może znajdować się jej ukochany pluszak, z miejsca wyrusza na jego poszukiwania. Jednak na miejscu znajduje tylko biało-niebieski szalik Feliksa. Po zajączku nie ma już śladu, jednak okazuje się, że z planetarium zniknęła księżycowa rakieta. To ciekawski pluszak jest sprawcą tego tajemniczego zaginięcia, o czym opowiada w drugim liście do swojej właścicielki, do którego dołącza zdjęcie Ziemi wykonane z kosmosu. Wspomina w nim także o swojej wizycie na księżycu i zmaganiach z panującymi tam warunkami. Trzeci list dociera do Zosi z mroźnego i odległego Bieguna Północnego. To właśnie tam wylądowała rakieta księżycowa kierowana przez Feliksa. Zajączek jest cały i zdrowy dzięki swemu nowemu przyjacielowi, który zapewnił mu ciepłe ubrania i zabrał na wycieczkę po lodowej pustyni. Pluszak opowiada o zwierzętach, jakie zobaczył podczas tej podróży i o planach na powrót do domu. Plany te dotyczą podróży statkiem, z której relacje Zosia otrzymuje w kolejnym liście od Feliksa. Zajączek opowiada o urokach życia na falach i zwierzętach, które zobaczył podczas nurkowania. Tym razem do listu dołącza flagi kodu sygnałowego, czyli tajny język marynarzy - ich alfabet. Piąty list to historia o tym, jak Feliks znalazł się na statku, który skierował go do deszczowego lasu równikowego. Zajączek uczestniczy w ekspedycji wraz z badaczką o imieniu Florence. Tam również poznaje wiele ciekawych i egzotycznych zwierząt, którymi jest zachwycony. W swoim ostatnim liście Feliks informuje Zosię, że znajduje się obecnie w Australii, skąd przesyła specjalny znak drogowy z kangurem. Zajączek jest zachwycony życiem, które tam się toczy, jednak tęskni za swoją właścicielką i postanawia wrócić do domu. Tak oto wspaniała przygoda pluszowego zajączka dobiega końca i szczęśliwie dociera w ramiona Zosi.
"Listy od Feliksa. Nowe przygody" to opowieść o niesamowitej podróży Feliksa wokół błękitnej planety. Na zmianę poznajemy przygody Zosi, która z utęsknieniem oczekuje w domu powrotu swojego pluszaka i coraz ciekawsze opisy podróży zajączka. Listy od Feliksa umieszczone są w sześciu prawdziwych kopertach, każda z nich jest zaadresowana do Zosi i podaje aktualne miejsce przebywania zajączka. Dodatkowo, w niektórych kopertach znajdujemy niespodzianki - autentyczne zdjęcie NASA przestrzeni kosmicznej Ziemi, alfabet morski - flagi kodu sygnałowego oraz znak drogowy z Australii.
Listy, które przysyła Feliks, są wspaniałym przykładem pełnowartościowej korespondencji. Każda koperta jest starannie zaadresowana, zapisane na niej są wszystkie niezbędne dane takie jak imię adresata, dokładny adres, kod pocztowy, miejscowość i nazwa kraju. Na odwrocie koperty widnieje imię nadawcy oraz jego aktualne miejsce pobytu. Każdy list zawiera wszystkie ważne elementy - datę oraz miejsce pobytu, nagłówek, wstęp, rozwinięcie oraz zakończenie, pozdrowienia i podpis. Dodatkowo listy ozdobione są ślicznymi rysunkami adekwatnymi do treści. To wspaniały wzór do nauki pisania listów - umiejętności, która w dzisiejszych czasach niestety zanika.
Opisy, które nadsyła Feliks, są bardzo ciepłe, sympatyczne i zabawne. Zawierają wiele ciekawostek o środowisku naturalnym, zwierzętach i otaczającym nas świecie. Dzięki małemu, pluszowemu zajączkowi dzieci w zrozumiały sposób poznają wiele informacji o naszej planecie.
Jestem absolutnie zakochana w "Listach od Feliksa...". Jako mama małej Zosi, czyli imienniczki głównej bohaterki, oraz jako nauczyciel. W zasadzie głównie jako nauczyciel, ponieważ w moje ręce trafiła książka, z której płynie niesłychana wartość edukacyjna. W swojej genialnej konstrukcji przekazuje mnóstwo wartościowych informacji, które mały czytelnik chłonie, nieświadomy tego, jak wiele się uczy. Co jednak dla mnie najważniejsze - książka w spontaniczny sposób uczy, jak poprawnie sformułować wypowiedź pisemną, jaką jest list. Dla dzieci nie jest to takie proste, jak nam dorosłym się wydaje, a jest to zadanie, które często pojawia się na różnych egzaminach w klasach młodszych szkoły podstawowej. Jestem przekonana, że od teraz zawsze będę sięgała po "Listy od Feliksa...", aby wspomóc moich uczniów w nauce pisania listów.
"Listy od Feliksa. Nowe przygody" to najnowsza część serii przygód małego zajączka. Do tej pory ukazały się także "Listy od Feliksa" oraz "Nowe listy od Feliksa".
Uwielbiam trafiać na takie książkowe perełki, jak ta prezentowana Wam dzisiaj. Z całego serca polecam tę książkę, ponieważ tak jak wspomniałam we wstępie, w ogromie książek dostępnych na rynku taki rarytas to rzadkość. W naszej biblioteczce Feliks trafia na górną półkę i z pewnością pozostanie tam bardzo długo! I jeszcze to cudowne pakowanie książki, mmmm...
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Mamika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa
Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...
-
Jeśli regularnie obserwujecie mojego bloga zapewne już doskonale wiecie, jak bardzo kocham Kubusia Puchatka. To ulubiona bajka mojego dziec...
-
Nie tak dawno wspominałam o tym, że ciężko wśród niezliczonych bajek odnaleźć te wartościowe, które oprócz zabawy także uczą i wnoszą coś p...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz