67. "Rodzinne rewolucje" Małgorzata Kasprzyk

Rodzina patchworkowa, inaczej zwana rodziną zrekonstruowaną lub wielorodziną. Powstaje w wyniku ponownego zakładania rodzin przez jednego lub oboje rodziców po rozwodzie. W dawnych czasach sytuacja nie do pomyślenia, dziś - całkowita normalność. W około każdego z nas z pewnością znajdzie się mnóstwo rodzin tego typu, które wiodą bardzo szczęśliwe życie. Nie dziwi zatem fakt, że i w książkowym świecie przyszedł czas na wprowadzenie bohaterów połączonych więzią wielorodziny. Czy każdy z nich potrafił odnaleźć się w nowej sytuacji? Zapraszam na recenzję książki "Rodzinne rewolucje" autorstwa Małgorzaty Kasprzyk.




"Czytała kiedyś o rodzinach patchworkowych, składających się z byłych małżonków, ich aktualnych partnerów i dzieci z poprzednich związków, lecz było to dla niej pojęcie abstrakcyjne. Do głowy by jej nawet nie przyszło, że takie osoby mogą łączyć jakieś więzi. Myślała, że to rodzina tylko z nazwy - przypadkowy zlepek ludzi, którzy niekiedy noszą to samo nazwisko. Teraz jednak skłonna była przyznać, że się myliła."


Główną bohaterką książki jest trzydziestoletnia Dominika, niezależna i silna pani adwokat, specjalizująca się w prowadzeniu spraw rozwodowych. Doświadczenie zawodowe i życiowe nauczyło ją, że niekoniecznie warto angażować się w związki. Rodzice Dominiki rozwiedli się bowiem kiedy ta była małą dziewczynką. Przyczyną rozpadu ich małżeństwa był romans ojca. Od tego czasu adwokat konsekwentnie odmawia spotkań z rodzicielem, zaś swoje kontakty z mężczyznami ogranicza do absolutnego minimum. Przysparza tym samym mnóstwo zmartwień swojej matce, która obawia się, że trauma po rozwodzie rodziców odbija się na dorosłym życiu jej córki. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, kiedy okazuje się, że Zosia - matka Dominiki, od lat jest w szczęśliwym związku z Jankiem. Decydują się nawet na wzięcie ślubu. Jako dojrzali ludzie po przejściach, mający dorosłe, samodzielne dzieci są pewni, że ich związek nie spowoduje większych zmian w układach rodzinnych. Dokładają zatem wszelkich starań, aby młodsze pokolenie nawiązało ze sobą przyjacielskie stosunki. Nie spodziewają się nawet, jak wielkie rewolucje czekają ich spokojne, uporządkowane życie. 

"Kiedy już zasypiał, przemknęła mu przez głowę cyniczna myśl, że czasami dobrze jest mieć dwie rodziny, bo wtedy przynajmniej w jednej można liczyć na zrozumienie..."

"Rodzinne rewolucje" to ciepła i zabawna opowieść o utworzeniu rodziny patchworkowej z dwóch rozbitych rodzin. To świetny przykład tego, że życie po rozwodzie może przybrać nowy, lepszy kształt. Że miłość nie zwraca uwagi na wiek ani na bagaż doświadczeń. To także opowieść o tym, jak zrządzenie losu może odmienić ludzi i ich postrzeganie świata. 

Bohaterowie książki to członkowie dwóch rodzin. Zosia i jej dwoje dzieci - Dominika oraz Czarek, a także Janek i jego syn Artur. W toku wydarzeń poznajemy także Joannę - matkę Artura, piękną gwiazdę popularnego serialu oraz jej męża Oresta i jego dwie córki z poprzednich małżeństw. Sami zatem przyznacie, że gama postaci jest ogromna i trudno wyobrazić sobie, aby tak wiele osób znalazło ze sobą wspólny język. A jednak! Małgorzata Kasprzyk w swojej powieści wykreowała obraz idealnej wręcz rodziny zrekonstruowanej. Byli małżonkowie żyją tutaj w wielkiej przyjaźni, dzieci związane więzią nowo powstałych rodzin odnajdują w nabytym nieoczekiwanie rodzeństwie bratnie dusze, zaś pojęcie zazdrości czy obłudy jest całkowicie obce. Bardzo podoba mi się takie podejście do tematu rozpadu związku. Cytując jednego z bohaterów książki - "przecież lepiej mieć więcej przyjaciół niż wrogów". Zgadzam się z tym całkowicie, i choć zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko pozbyć się urazów spowodowanych rozpadem związku, to jednak warto podjąć wyzwanie i nie traktować swojego eks jak drapieżnego dinozaura.

Książka jest dość oczywista, od początku łatwo domyślić się, jaki będzie jej finał. Mimo wszystko czyta się ją z zaciekawieniem i wiele wątków okazuje się zaskakujących. Opowiedziana w niej historia jest nowoczesnym spojrzeniem na miłość, w związku z czym wyróżnia się na rynku czytelniczym. Ja bynajmniej do tej pory nie spotkałam się z książką, która opowiada o rodzinie patchworkowej. Chyba sami wiecie, że w większości powieści tego typu scenariusz jest prosty - miłość od pierwszego wejrzenia, lekkie komplikacje żeby nie było zbyt łatwo i przyjemnie, ale ostatecznie żyli długo i szczęśliwie. Tutaj jest inaczej, bo miłość niby jest, ale inna - bardziej racjonalna i taka... chłodna.


W powieści brakowało mi mocnego zakończenia. Czegoś, co byłoby taką kropką nad i czy wisienką na torcie. Tymczasem odniosłam wrażenie, że książka została porzucona w trakcie pisania. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że pojawi się kolejny tom opowieści o wielorodzinie Zosi i Janka, który domknie to, co nie zostało teraz zakończone. Chętnie dowiedziałabym się w nim więcej o ojcu Dominiki oraz małżeństwie Joanny i Oresta. 


"Rodzinne rewolucje" to przyjemna i lekka książka, z którą z pewnością miło spędzicie czas. To idealna pozycja na letni wypoczynek. Polecana w szczególności dla osób, które tworzą rodziny patchworkowe. To świetna lekcja tego, jak fajnie i miło może wyglądać rodzinne życie, jeśli tylko dołoży się odpowiednich starań. 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Videograf.



Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...