Pozostając w urlopowym klimacie, kiedy wyjeżdżałam na wakacje postanowiłam zabrać ze sobą książkę wręcz idealnie pasującą do sytuacji - "Pensjonat Muszelka" autorstwa Fanny Joly. I choć to lektura dla najmłodszych czytelników, bawię się wspaniale poznając perypetie mieszkańców tego fascynującego miejsca. To książka wręcz stworzona dla wszystkich wczasowiczów, którzy nie znoszą nudy i uwielbiają przygody!
Pensjonat Muszelka umiejscowiony jest w bardzo malowniczej okolicy. Posiada nawet własną plażę, która położona jest w Kąpielowej Zatoczce i ma trzy kilometry długości. Właścicielem pensjonatu jest Henryk Muszelka. Głównym bohaterem opowieści jest jego syn - Jan Albert Muszelka - dziesięcioletni chłopiec, który nie przepada za koniecznością mieszkania w hotelu. Oprócz nich pensjonat zamieszkują także Pan Józef - jeden z najlepszych ogrodników wraz ze swoją wnuczką Rózią, Greta - sprzątaczka z ambicjami na bycie gwiazdą wraz ze swoim dwuletnim synkiem Ludwikiem oraz Pani Stasia - królowa kuchni.
Pierwsza z przygód opowiada o pechowej utracie kucharki. Pewnego dnia Pani Stasia poczuła się bardzo źle i miejscowy lekarz orzekł, że konieczna jest wizyta w szpitalu. Spanikowana kucharka zapowiedziała, że nie ruszy się nigdzie bez Pana Henryka. Tak oto hotel pozostał bez właściciela i szefowej kuchni. Pozostali pracownicy zmuszeni byli połączyć siły, aby wczasowicze nie zostali pozostawieni bez pożywienia. Nie było to łatwe zadanie, bowiem każdy z nich przedstawiał odmienne zdanie na temat wartościowych pokarmów. Czy udało im się zapanować nad powstałym chaosem i uratować dobre imię pensjonatu?
Bohaterką drugiego opowiadania jest Rózia, która jak już wiecie mieszka w pensjonacie wraz ze swoim dziadkiem. Jej rodzice bowiem zajmują się handlem kwiatami i każdego dnia wyjeżdżają w inne miejsca. Rózia to bardzo wesoła i bystra dziewczynka, która wprost nienawidzi chodzić do szkoły. Pewnego dnia jej uwagę przyciąga dwoje turystów, którzy przybyli do pensjonatu. Ich dziwny wygląd i zachowanie sprawiają, że dziewczynka postanawia dokładnie się im przyjrzeć. Jaką tajemnicę skrywa nietypowa para? Czy w spokojnym pensjonacie dojdzie do prawdziwej zbrodni?
Trzecie opowiadanie to historia o tym, jak Rózia wpadła na genialny pomysł - postanowiła zarobić pieniądze na wymarzony, nowy strój kąpielowy. Na początku miała plewić grządki z różami dziadka Józefa, jednak to zajęcie okazało się mało dochodowe. Wymyśliła więc, że wspólnie z Janem Albertem będą opiekować się dziećmi gości pensjonatu, by ci mogli spokojnie wypocząć. Nazwali swoją działalność Klub Pingwinów, a pomysł niebywale przypadł do gustu panu Muszelce. Dzieciaki nie przewidziały jednak, jak trudna jest opieka nad małymi szkrabami. Podczas zaledwie kilku godzin spotkało ich mnóstwo przygód. Czy animatorzy sprawdzili się w swojej roli?
Dzięki czwartemu opowiadaniu poznajemy największe marzenie Jana Alberta - chłopiec bardzo chciałby mieć zwierzę. Niestety, jego tata nie zgadza się na obecność żadnych stworzeń w pensjonacie. Powodem jest przykra przygoda, jaka miała miejsce, kiedy jeden z gości w tajemnicy przywiózł ze sobą węża boa. Niespodziewanie los postanowił jednak uśmiechnąć się do Jana Alberta. Wbrew woli Pana Muszelki gośćmi pensjonatu zostali równocześnie właścicielka uroczej kotki, pani z papugą oraz pan z psem. Ich obecność wywoła mnóstwo zamieszania i zabawnych przygód. Na głowie chłopca spocznie mnóstwo obowiązków, dzięki którym będzie miał okazję przekonać się, że posiadanie zwierzaka to nie tylko zabawa.
Ostatnie opowiadanie nieuchronnie przybliża naszych bohaterów do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. W związku z tym Rózia, znana dobrze z zamiłowania do ruchu i ćwiczeń fizycznych, postanawia nakłonić Jana Alberta do rozrywki na świeżym powietrzu. Chłopiec ma jednak poważne zmartwienie - sprawdził właśnie statystyki obłożenia pensjonatu w końcówce wakacji na przestrzeni lat i doszedł do wniosku, że poziom drastycznie się obniża. W związku z tym Pan Muszelka postanowił zorganizować burzę mózgów wśród pracowników. Każdy z nich ma za zadanie znaleźć sposoby, by zatrzymać wczasowiczów na dłużej w Pensjonacie Muszelka. Padło mnóstwo propozycji, wśród którym na pierwsze miejsce wybił się pomysł Rózi - zajęcia z gimnastyki. Czy ta strategia przyniesie zamierzone rezultaty?
Uwielbiam książki takie jak "Pensjonat Muszelka"! Pełne wartkiej akcji, zwariowanych przygód, dobrej zabawy i wciągającej treści. To opowiadania, w których dzieci wykazują się niesamowitą pomysłowością i kreatywnością. Potrafią bez trudu zorganizować sobie czas bez użycia komputera czy smartfona - z pewnością mi nie uwierzycie, ale w tej książce nie pojawiają się żadne nowoczesne urządzenia! Jan Albert liczy na kalkulatorze, zaś swoją ogromną wiedzę o świecie czerpie z książek, nie z Internetu. Fajnie byłoby zwrócić na to uwagę naszych dzieci podczas czytania.
Książka ta idealnie wpasowuje się w wakacyjny klimat. Przedstawia wymarzone miejsce do wypoczynku - Pensjonat Muszelka jest bowiem bardzo prężnym ośrodkiem wczasowym, w którym z pewnością każdy z nas chciałby spędzić urlop (szczególnie ja, biorąc pod uwagę jak kiepsko trafiłam w tym roku z noclegiem na wczasach). Z doświadczenia mogę powiedzieć, że rewelacyjnie czyta się te opowiadania podczas pobytu nad morzem - możemy po części poczuć się jak ich bohaterowie.
Każde z pięciu opowiadań podzielone jest na dziewięć rozdziałów, co znacznie ułatwia czytanie. Książka należy do tych dość grubawych, liczy sobie bowiem aż 375 stron, dlatego podział na opowiadania i rozdziały umożliwia sprawne dzielenie treści bez obawy o zgubienie głównego wątku. Duża czcionka sprawia, że poradzi sobie z nią nawet najmłodszy czytelnik. Napisana jest prostym, zrozumiałym językiem, a opowiedziane w niej historie z pewnością zainteresują każde dziecko - zwłaszcza podczas wakacyjnego pobytu na wczasach lub podczas przygotowań do nich.
Trzecie opowiadanie to historia o tym, jak Rózia wpadła na genialny pomysł - postanowiła zarobić pieniądze na wymarzony, nowy strój kąpielowy. Na początku miała plewić grządki z różami dziadka Józefa, jednak to zajęcie okazało się mało dochodowe. Wymyśliła więc, że wspólnie z Janem Albertem będą opiekować się dziećmi gości pensjonatu, by ci mogli spokojnie wypocząć. Nazwali swoją działalność Klub Pingwinów, a pomysł niebywale przypadł do gustu panu Muszelce. Dzieciaki nie przewidziały jednak, jak trudna jest opieka nad małymi szkrabami. Podczas zaledwie kilku godzin spotkało ich mnóstwo przygód. Czy animatorzy sprawdzili się w swojej roli?
Dzięki czwartemu opowiadaniu poznajemy największe marzenie Jana Alberta - chłopiec bardzo chciałby mieć zwierzę. Niestety, jego tata nie zgadza się na obecność żadnych stworzeń w pensjonacie. Powodem jest przykra przygoda, jaka miała miejsce, kiedy jeden z gości w tajemnicy przywiózł ze sobą węża boa. Niespodziewanie los postanowił jednak uśmiechnąć się do Jana Alberta. Wbrew woli Pana Muszelki gośćmi pensjonatu zostali równocześnie właścicielka uroczej kotki, pani z papugą oraz pan z psem. Ich obecność wywoła mnóstwo zamieszania i zabawnych przygód. Na głowie chłopca spocznie mnóstwo obowiązków, dzięki którym będzie miał okazję przekonać się, że posiadanie zwierzaka to nie tylko zabawa.
Ostatnie opowiadanie nieuchronnie przybliża naszych bohaterów do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. W związku z tym Rózia, znana dobrze z zamiłowania do ruchu i ćwiczeń fizycznych, postanawia nakłonić Jana Alberta do rozrywki na świeżym powietrzu. Chłopiec ma jednak poważne zmartwienie - sprawdził właśnie statystyki obłożenia pensjonatu w końcówce wakacji na przestrzeni lat i doszedł do wniosku, że poziom drastycznie się obniża. W związku z tym Pan Muszelka postanowił zorganizować burzę mózgów wśród pracowników. Każdy z nich ma za zadanie znaleźć sposoby, by zatrzymać wczasowiczów na dłużej w Pensjonacie Muszelka. Padło mnóstwo propozycji, wśród którym na pierwsze miejsce wybił się pomysł Rózi - zajęcia z gimnastyki. Czy ta strategia przyniesie zamierzone rezultaty?
Uwielbiam książki takie jak "Pensjonat Muszelka"! Pełne wartkiej akcji, zwariowanych przygód, dobrej zabawy i wciągającej treści. To opowiadania, w których dzieci wykazują się niesamowitą pomysłowością i kreatywnością. Potrafią bez trudu zorganizować sobie czas bez użycia komputera czy smartfona - z pewnością mi nie uwierzycie, ale w tej książce nie pojawiają się żadne nowoczesne urządzenia! Jan Albert liczy na kalkulatorze, zaś swoją ogromną wiedzę o świecie czerpie z książek, nie z Internetu. Fajnie byłoby zwrócić na to uwagę naszych dzieci podczas czytania.
Książka ta idealnie wpasowuje się w wakacyjny klimat. Przedstawia wymarzone miejsce do wypoczynku - Pensjonat Muszelka jest bowiem bardzo prężnym ośrodkiem wczasowym, w którym z pewnością każdy z nas chciałby spędzić urlop (szczególnie ja, biorąc pod uwagę jak kiepsko trafiłam w tym roku z noclegiem na wczasach). Z doświadczenia mogę powiedzieć, że rewelacyjnie czyta się te opowiadania podczas pobytu nad morzem - możemy po części poczuć się jak ich bohaterowie.
Każde z pięciu opowiadań podzielone jest na dziewięć rozdziałów, co znacznie ułatwia czytanie. Książka należy do tych dość grubawych, liczy sobie bowiem aż 375 stron, dlatego podział na opowiadania i rozdziały umożliwia sprawne dzielenie treści bez obawy o zgubienie głównego wątku. Duża czcionka sprawia, że poradzi sobie z nią nawet najmłodszy czytelnik. Napisana jest prostym, zrozumiałym językiem, a opowiedziane w niej historie z pewnością zainteresują każde dziecko - zwłaszcza podczas wakacyjnego pobytu na wczasach lub podczas przygotowań do nich.
Książka prócz fantastycznej treści posiada również genialne ilustracje. Są one dziełem Christophe'a Bessa, który idealnie oddał wszystko to, o czym mowa na stronach powieści. Ilustracje te pomagają wyobrazić sobie i zwizualizować przeczytane historie. Są one czarno - białe, bardzo charakterystyczne i przyciągające wzrok.
"Pensjonat Muszelka" to obowiązkowa lektura wakacyjna! A już niebawem ukaże się druga część książki pod tytułem "Pensjonat Muszelka. Nowi goście". Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam nowe przygody Jana Alberta i Rózi! Z pewnością będzie się tam dużo działo.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Znak.
"Pensjonat Muszelka" to obowiązkowa lektura wakacyjna! A już niebawem ukaże się druga część książki pod tytułem "Pensjonat Muszelka. Nowi goście". Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam nowe przygody Jana Alberta i Rózi! Z pewnością będzie się tam dużo działo.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz