85. "Lato utkane z marzeń" Gabriela Gargaś

Kiedy tylko dowiedziałam się, że jedna z moich ulubionych książek (a zarazem jedna z pierwszych zrecenzowanych na tymże blogu) - "Wieczór taki jak ten" doczekała się kontynuacji, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Z niecierpliwością wyczekiwałam dnia, kiedy będę miała czas, by sięgnąć po dalsze przygody Michaliny. Urlop okazał się ku temu najlepszą okazją. Czy moje oczekiwania zostały spełnione? O tym przeczytacie w poniższej recenzji.



Pensjonat Michaliny w malutkiej miejscowości w Bieszczadach przeżywa rozkwit. Nie brakuje w nim gości, a rezerwacje zaplanowane są już z góry na najbliższe tygodnie. Zyskał on nawet przepiękną nazwę - Różany Pensjonat - z racji tego, że otacza go ogród pełen rozkwitających róż. Czas w Złotkowie zdaje się rządzić własnymi prawami i płynie bardzo leniwie. I choć wydaje się, że wszystko wyszło na prostą i ułożyło się, to jednak Michalina czuje się fatalnie. Ogromnie tęskni za mężczyzną, którego pokochała pewnego zimowego wieczoru. Jej wybranek nie jest jednak gotowy na zmianę swojego dotychczasowego życia, odwiedza Miśkę zbyt rzadko, przez co ich miłość zostaje wystawiona na próbę. Kiedy zatem pewnego dnia w pensjonacie zjawia się tajemniczy Przemek, który próbuje oczarować dziewczynę i skraść jej serce, Michalina staje przed ciężkim wyborem. Czy młody mężczyzna sprawi, że dziewczyna zapomni o wielkiej miłości jaką darzy dojrzałego Artura?

Równocześnie z opowieścią o losach Michaliny poznajemy także historię Amelii, córki Janiny Kowalik, starszej nauczycielki, którą mieliśmy okazję poznać w pierwszej części książki. Amelia uciekła z domu kiedy miała siedemnaście lat i od tego czasu los nie był dla niej zbyt łaskawy. Należy nawet powiedzieć, że ciężko ją doświadczył i nie oszczędził jej przykrych przeżyć. Kobieta na zaproszenie swojej matki przyjeżdża z córkami na wakacje do Złotkowa. Jej wątek to przeplatające się wydarzenia bieżące i retrospekcja burzliwej przeszłości. Czy Amelia będzie w stanie pogodzić się z matką i odnaleźć spokój?

"Lato utkane z marzeń" to magiczna opowieść o trudach życia i ciężkich wyborach. W malowniczej scenerii goście pensjonatu przeżywają niezapomniane chwile, a ich los się odmienia. Wielu z nich dostaje od życia drugą szansę. To także opowieść o cierpieniu, jakiego przysparza nieszczęśliwa miłość. 

Długo zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo lubię tę i poprzednią powieść Gabrieli Gargaś. Odpowiedź jest prosta - autorka ukazuje w nich prawdziwe życie, niepozbawione smutków i trosk. Nie stara się na siłę idealizować, nie wrzuca do historii księcia na białym koniu, który rozgoni ciemne chmury i sprawi, że wszystko stanie się cudownie piękne.

Michalina to postać o bardzo silnej osobowości. Kto przeczytał już pierwszy tom powieści, ten wie, że dziewczyna straciła matkę, kiedy była nastolatką. Z własnej woli podjęła się opieki nad malutkim braciszkiem. Na pomoc ojca nie może liczyć - to wolny strzelec, który pojawia się i znika, zbyt zajęty podróżami po świecie, by osiąść gdziekolwiek na stałe. Podejście do życia tej młodej dziewczyny jest godne podziwu - nie poddaje się, uparcie dąży przed siebie starając się zapewnić sobie i bratu jak najlepsze życie. Szkoda tylko, że Michalinie tak bardzo brakuje szczęścia w miłości, ponieważ zasługuje na nią jak mało kto. Człowiek, który tyle dobra daje innym, powinien również zostać nim obdarzony.

Druga z głównych bohaterek tej części książki to Amelia. Jej również nie oszczędził los. Jako nastolatka podjęła decyzję o ucieczce z domu, ponieważ czuła się zaniedbana przez swoich rodziców, którzy byli zbyt pochłonięci prowadzeniem firmy by odnaleźć czas dla dziecka. Starali się wszystko wynagrodzić jej pieniędzmi, to jednak nie usatysfakcjonowało dziewczyny. Amelia szybko zrozumiała swój błąd, jednak nie złamała się i nie wróciła do domu. Okazała się twardą kobietą, która nie ugięła się w obliczu niepowodzeń. Została bardzo mocno skrzywdzona  przez mężczyzn, którzy pojawili się w jej życiu. Choć przykro to przyznać, w pewnym sensie zawiniła jej ufność i naiwność. Czytając powieść ma się ochotę krzyczeć: dziewczyno, nie rób tego! Jednak każdy z nas jest panem swego losu i ciężko przekonać go, że postępuje nierozważnie.

Klimat małej bieszczadzkiej miejscowości wnosi niesamowitą atmosferę. Wydaje się, że wszystkie troski mijają tam jak ręką odjąć, zaś słodkości z cukierni "Cynamonowe Serca" potrafią uleczyć wszystkie smutki. Chciałabym choć na kilka dni znaleźć się w Złotkowie, trafić do marketu, gdzie wścibska ekspedientka przemaglowałaby mnie na wylot, przespacerować się nad strumykiem, odwiedzić Michalinę w pensjonacie i wypić z nią pyszną kawę.

Zakończenie powieści pozostawia wyraźną nadzieję na kolejną część. Będę niecierpliwie oczekiwać, zaś do autorki mam wielką prośbę. Michalina już wycierpiała swoje, teraz zasługuje na szczęście. Tym bardziej że w jej życiu szykuje się mnóstwo zmian! 

"Lato utkane z marzeń" to zdecydowanie książka, którą polecam. Sprostała moim oczekiwaniom i pozostawiła niedosyt, który zapełnić może kolejny tom. To niesłychanie mądra powieść, która ukazuje realne życie i sytuacje, które mogą spotkać każdego z nas. Co jednak najważniejsze, każdy z nas może wyciągnąć z niej własne wnioski dla siebie. Lubię takie książki! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...