119. "Jeremi Przybora małoletnim i stuletnim" wydawnictwo Egmont

Kiedy zakładałam blog czytelniczy towarzyszyła mi misja, aby odnajdywać książkowe perełki i prezentować je tutaj. W moje ręce trafiają naprawdę cudowne pozycje, dzięki czemu kocham to, co robię. Zdarzają się jednak chwile, kiedy z wrażenia brakuje mi tchu i słów zarazem, by opisać to, jak fantastyczna książka pojawiła się na rynku czytelniczym. Dokładnie tak czuję się teraz, kiedy staję przed zadaniem przedstawienia Wam książki "Jeremi Przybora małoletnim i stuletnim". Od początku czułam się mocno zaintrygowana tą pozycją. Bo jak to? Mnie Jeremi Przybora kojarzy się przecież głównie z Kabaretem Starszych Panów, a tu bajki i baśnie? W dodatku te z okresu mojego dzieciństwa? Poniżej przeczytacie recenzję książki genialnej i zasługującej na miano najlepszej książki tego roku!


Jak to się w ogóle stało, że mamy przed sobą zbiór baśni opowiedzianych przez Jeremiego Przyborę? Otóż Grzegorz Wasowski, redaktor nowo powstającej stacji Radio Kolor w roku 1993 powołał do życia audycję dla dzieci "Dropsy". Sponsorem tejże audycji została firma Egmont, której szefową w tym czasie była pani Barbara Jóźwiak. Zwierzyła się ona redaktorowi ze swoich marzeń o tym, by Jeremi Przybora dokonał adaptacji kilkunastu najsłynniejszych baśni. Kobieta nie wierzyła jednak, by znany pisarz zgodził się na to. Na szczęście panu Grzegorzowi udało się go namówić. Właśnie w ten sposób doszło (w latach 1994-1998) do powstania wielu adaptacji baśni pod szyldem Walta Disneya, w których Jeremi Przybora zachwyca lotnością pióra, elegancją języka, wyrafinowanym humorem i fantazyjnością sformułowań.




Jeremi Przybora opowiada młodszym i starszym najbardziej popularne baśnie świata – znane od wieków, choć rozsławione zazwyczaj dopiero przez wytwórnię Disneya. Autor wraca do źródeł – Victora Hugo, Lewisa Carrolla, dawnych legend – by wydobyć z każdej opowieści to, co najpiękniejsze. A także by mistrzowsko połączyć humor i melancholię. Autor w sposób oryginalny wykorzystuje potencjał języka i wydobywa z niego to, co zadziwiające, niejednoznaczne, zabawne.  Tym samym trafia do serc zarówno dzieci, jak i dorosłych.

W zbiorze znajdziemy szesnaście znanych i niezwykle lubianych baśni i bajek takich jak: "Piotruś Pan", "Zakochany kundel", "Śpiąca Królewna", "Herkules", "Mała Syrenka", "Piękna i Bestia", "Kopciuszek", "Dzwonnik z Notre Dame", "Alicja w Krainie Czarów", "Książę i żebrak", "Aladyn", "Bambi", "Olivier i Spółka", "Robin Hood", "Królewna Śnieżka" oraz "Mulan". 




Wszystkie wymienione baśni czytywałam jako małe dziecko. Znałam je na pamięć (choć przyznam szczerze, że "Śpiąca Królewna" nieustannie myliła mi się z "Królewną Śnieżką"), uwielbiałam, chętnie do nich wracałam - mówiąc konkretnie - wychowałam się na nich. Teraz, kiedy po latach miałam możliwość przypomnienia sobie tego wszystkiego, w dodatku w tak rewelacyjnej formie, po policzkach same spływały łzy wzruszenia, ale i te (one najczęściej) wynikające z rozbawienia. Nie mogłam oderwać się od tej książki! Pochłaniałam stronę za stroną co i rusz wybuchając śmiechem. Bo jak tu się nie zaśmiać kiedy dostaje się takie smaczki jak przykładowe cytaty:

"Piotruś szybko zapomniał urazy. Miał w ogóle krótką pamięć, jak zresztą wszyscy chłopcy, którzy jako niemowlęta wypadli z wózka i zaginęli."

"Ale nawet w tej opłakanej sytuacji nie wymyślał Krokodylowi od "gadów-darmozjadów" czy "krokodebili", bo nie znosił ordynarnych słów."

"- Spotkałem dziewczynę, którą pojmę za żonę. Jest wieśniaczką, ale kocham ją nieprzytomnie!
- Wierzę Ci - odparł król Hubert - bo przytomny następca tronu nie zakochałby się w chłopce.
"

"Teraz opowiem Wam o tym, czego pan rysownik nie narysował, bo to jest takie smutne, że kiedy próbował, łzy zmywały mu rysunek."

"Sąsiadami Lady byli Dżok, szkocki terier, i ogar imieniem Czujnos, chociaż jego nos nie był już zbyt czujny z powodu podeszłego wieku."

"- Jak wam nie wstyd, gziakrew?
Psy nie lubią przekleństwa "psiakrew", a jeszcze bardziej nie lubią gzów, które boleśnie kąsają.
"

Mogłabym w nieskończoność zasypywać Was cytatami z tej książki, ponieważ każda baśń to źródło wspaniałej zabawy i genialnego poczucia humoru Jeremiego Przybory. I choć może się wydawać, że zrozumienie przez dzieci zawartych w treści żartów będzie stanowiło problem, zapewniam Was - dzieci z pewnością zrozumieją ogólny przekaz baśni, natomiast ukryte w nich słowne figle staną się źródłem nieopisanej rozrywki dla czytających je dorosłych. Sam twórca tej książki, Grzegorz Wasowski, we wstępie zaznacza, że dla dzieci należy pisać tak jak dla dorosłych, a nawet jeszcze lepiej.




"Jeremi Przybora małoletnim i stuletnim" to obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego maluszka. Zresztą nie tylko maluszka - jestem bowiem przekonana, że absolutnie każdy dorosły, który zabierze się do czytania tego zbioru, nie będzie chciał wypuścić go z rąk aż do ostatniej strony. Książka to wspaniały pomysł na prezent. Jej przepiękna oprawa, niebanalna treść i bajeczne ilustracje sprawiają, że całość to istny majstersztyk wśród książek dla dzieci. Nie należy ona do najtańszych, jej koszt to bowiem 69,99 zł (w promocyjnej cenie na stronie wydawnictwa Egmont 48,99 zł), ale jest zdecydowanie warta tych pieniędzy.

Książkę znajdziecie na stronie wydawnictwa Egmont, poniżej podaję link:

"Jeremi Przybora małoletnim i stuletnim"

Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...