133. "Skazany na zło" Adrian Bednarek

Był taki czas w moim czytelniczym życiu, kiedy sięgałam wyłącznie po kryminały i thrillery. Jednak ostatnio coś się zmieniło i z największą radością oddaję się lekturze powieści obyczajowych. Co rzecz jasna nie oznacza, że zrezygnowałam z czytania pozycji z mrocznej strony mocy. Teraz oczekuje jednak od tego typu książek czegoś więcej - nie tylko trupa i znalezienia sprawcy. Czekam na mocnego głównego bohatera, takiego wiecie... szaleńca. Moim niedoścignionym wciąż przez żadnego z autorów wzorem jest Wiktor Forst, bohater książek Remigiusza Mroza. Czekam też na wartką akcję, która wbije mnie w fotel i nie pozwoli ruszyć się z niego póki nie poznam rozwiązania. Dlatego też niezwykle ciężko jest mi ustosunkować się do najnowszej powieści Adriana Bednarka. Mam wobec niej skrajnie różne opinie, o których więcej możecie przeczytać w poniższej recenzji. 


"Zawsze postępował według określonego scenariusza. Pierwsze role Aktorów, spontaniczne, niemal teatralne improwizacje. Potem kolejne, zgodnie ze ściśle ustalonym planem, ze szczyptą wspaniałej nieprzewidywalności..."

Wiktor Hauke to niespełna trzydziestoletni mężczyzna, który wiedzie dość przeciętne życie - dom na kredyt, skromna firma i kochająca żona. Od pewnego czasu, za namową żony, stara się wyleczyć z alkoholizmu. Brakującą rozrywkę zastępuje inną - znajduje młodą, atrakcyjną kochankę. Przez jedną nieprzemyślaną decyzję Wiktor traci wszystko, co uznawał za najważniejsze. Jedno wydarzenie, jedna decyzja, jeden błąd sprawiają, że jego życie już nigdy nie będzie takie samo. Staje się niewolnikiem spełniającym wynaturzone zachcianki psychopaty. Jest szantażowany, a na szali znajduje się życie i zdrowie najbliższej mu osoby. Czyny, do których zmuszony będzie się posunąć odcisną trwałe piętno na jego psychice, czyniąc go automatem bez uczuć. Czy mężczyzna będzie potrafił stawić opór swojemu oprawcy? Co będzie w stanie poświęcić, by walczyć o to, na czym mu zależy najbardziej? A może wynik tej okrutnej gry jest z góry przesądzony?

"Ten człowiek był szaleńcem przesiąkniętym złem do szpiku kości. Zaplanował wszystko skrupulatnie. Poznał mnie, moje nawyki. (...) Dokładnie wiedział, czego chciał, i dostawał to. Miałem pewność, że nie byłem pierwszym jeleniem. Wydawał się doświadczony. Nie przewidział jedynie dwóch rzeczy. Zostawił ślad, a spełnieniem swoich fantazji zakorzenił we mnie zło."

"Skazany na zło" to dobrze skonstruowany, przemyślany i spójny thriller psychologiczny. Opowiada o dramacie człowieka, który za swoją impulsywną decyzję płaci bardzo wysoką cenę. Jesteśmy tylko ludźmi, wszyscy popełniamy błędy, natomiast Wiktor Hauke trafił fatalnie - stał się ofiarą bezwzględnego psychopaty, który manipulował nim nie dając mu szansy na ucieczkę czy nieposłuszeństwo. Cała sytuacja, w którą został wplątany mężczyzna, od początku była planem ukartowanym przez Reżysera, Wiktor stał się jedynie Aktorem grającym rolę w skrupulatnie zaplanowanym przedstawieniu. 

Wiktor Hauke w początkowej części książki wydaje się postacią zupełnie przeciętną. Na tyle przeciętną, że swoją nijakością doprowadzał mnie do szału. Nie mogłam pojąć, jak osoba, która dokonuje takich czynów może być kompletnie wyprana z emocji i pozbawiona wyrzutów sumienia. Przełom następuje mniej więcej w połowie książki. Wiktor z nijakiego staje się nagle postacią skoncentrowaną na osiągnięciu celu, zdeterminowaną, odważną i... przesiąkniętą złem. Nie powstrzyma się przed niczym, aby zemścić się na swoim oprawcy. W tym wszystkim jest niesamowicie skuteczny i z niesłychaną łatwością przychodzi mu tropienie swojego największego wroga. 

Akcja powieści, podobnie jak osobowość głównego bohatera, ewoluuje z czasem. Przyznaję otwarcie, że początek książki ciągnął mi się niemiłosiernie, już miałam ochotę rzucić ją w kąt, kiedy nagle w połowie nastąpił moment wow! Drugą połowę pochłonęłam już w jeden wieczór, nie mogąc oderwać się od lektury. Zakończenie, niestety, znowu sprawiło, że poczułam rozczarowanie. Bo zakończeń ta książka ma w zasadzie kilka. Kiedy wydaje nam się, że już wszystko wiemy, okazuje się, że jednak nie - czeka na nas kolejna niespodzianka. Moim skromnym zdaniem - lepiej było skończyć wcześniej i zostawić odrobinę niedopowiedzenia dla wyobraźni czytelnika, niż kończyć w sposób wybrany przez autora, nie pozostawiający żadnych złudzeń. Bezwzględny potwór zamienił życie przeciętnego, przypadkowo wybranego człowieka w koszmar.

We wstępie napisałam, że mam skrajne odczucia wobec książki i tak właśnie jest. Z jednej strony podoba mi się oryginalny pomysł, cała fabuła i przebieg zdarzeń, z drugiej czegoś mi brakuje. I z tym uczuciem borykam się od zakończenia lektury, bo nie potrafię określić cóż to mogłoby być. Możliwe, że chodzi o fakt, iż całą książkę towarzyszy nam tylko jeden bohater, którego i tak nie udaje nam się naprawdę dobrze poznać, dowiedzieć się co nim kierowało. Ciągle brakuje jakiegoś punktu odniesienia, spojrzenia na sprawę z innej perspektywy. Brakuje tej spójności, bo jak to możliwe, że Wiktor gotowy jest poświęcić wszystko dla żony, którą kilka dni wcześniej bez wahania zdradzał. Trochę słabo.

Ponarzekałam sobie, a teraz muszę stwierdzić, że książkę "Skazany na zło" oceniam na plus. Co prawda nie jest to wielkie zauroczenie i powieść raczej nie należy do tych, które długo się wspomina i zatrzymuje akcje w głowie. Jest natomiast przyzwoitym kawałkiem dobrej roboty autora i ciekawą lekturą. Choć robię to bardzo rzadko, tym razem postanowiłam śledzić opinie innych recenzentów, ponieważ jestem ciekawa, jak ocenią oni książkę i czy dostrzegą w niej coś, czego mnie się dojrzeć nie udało. Sami zatem widzicie, że ta powieść to moja wielka zagwozdka. Ciekawe jak będzie w Waszym przypadku?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.

Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...