195. "Glatz" Tomasz Duszyński

Muszę się do czegoś przyznać... Zdarza się, że zamawiam do zrecenzowania książki, co do których nie mam przekonania czy przypadną mi do gustu. Ale z drugiej strony - jak inaczej mam się dowiedzieć, jeśli nie zaryzykuję? Tym sposobem przeczytałam już mnóstwo książek, które w innych okolicznościach ominęłabym szerokim łukiem. Dziś do tej listy mogę dopisać kolejną pozycję - "Glatz" autorstwa Tomasza Duszyńskiego. Retro kryminał, który totalnie mnie zaskoczył. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści, ale przede wszystkim nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak bardzo wciągnęłam się w lekturę i jak ogromnie mi się spodobała!




"Franz patrzył na Kleina z niedowierzaniem. Wciąż trzymał ucho kufla, jakby zastanawiając się, czy nie odsunąć dłoni kapitana i na przekór nie zrobić chociaż jednego łyka. Po chwili dał za wygraną. Wstał, ukłonił się i wyszedł z browaru. Ku swojemu zdziwieniu skierował się prosto do domu przy Frankensteiner Strasse. Nigdy nie lubił, gdy ktoś wydawał mu polecenia, mierził go każdy z tych dupków na górze, którzy rozkazywali jedynie po to, by czuć się ważnymi i zademonstrować swoją siłę. Nienawidził przełożonych, którzy mieli nikłe pojęcie o tym, co się dzieje w mieście, i których każde zarządzenie było głupsze od poprzedniego. Teraz nie poznawał samego siebie. Ten mężczyzna o poparzonej twarzy i oczach, które wydawały się płonąć ogniem piekielnym, potrafił go okiełznać. Koschella zaklął pod nosem."

Przenosimy się do Kłodzka, do wiosny roku 1920. To dolnośląskie miasteczko leżało wówczas na terenie Niemiec, stąd jego niemiecka nazwa - Glatz. Pewnej nocy wracający z zakrapianej imprezy profesor miejscowego liceum znajduje na moście okaleczone zwłoki - mężczyznę z odciętym przyrodzeniem wsadzonym do gardła. Kilka dni wcześniej na ruchliwej ulicy zostaje zastrzelony wysoki rangą oficer. Wydaje się, że morderstwa mogą być ze sobą połączone i że dokonały ich te same osoby. Wszystko wskazuje więc na to, że władze Kłodzka stanęły przed poważnym problemem - w każdej chwili mogły się bowiem spodziewać kolejnych ofiar. Do rozwiązania obu spraw sprowadzono z Berlina kapitana Wilhelma Kleina - wojskowego śledczego, którego przeszłość wydaje się równie zagadkowa jak popełnione zbrodnie. Klein, nieprzeciętnie inteligentny i bystry, zaczyna działać błyskawicznie. Spośród miejscowych policjantów wybiera do pomocy dwóch - niepokornego wachmistrza Koschellę oraz asystenta policyjnego Jurgena Rotha. Rozpoczynając śledztwo nie spodziewa się jeszcze, że sam otrzyma zaproszenie do niebezpiecznej gry.

"Klein nie odpowiedział. Odłożył pudełko na blat, nawet nie zajrzał do środka. Ludwig przypatrywał się młodzieńcowi z coraz większą ciekawością. Odczuł dreszcz ekscytacji. Miał okazję obserwować pracę tutejszych policjantów i żaden nigdy nie analizował danych w ten sposób. Zresztą trudno było od nich tego wymagać. Repertuar tutejszych przestępców ograniczał się do pobić, kradzieży i burd. Burmistrz miał wrażenie, że chłopak przybył z zupełnie innego świata. Pozostawało pytanie, jak się odnajdzie w kłodzkiej rzeczywistości."

"Glatz" to retro kryminał, dlatego wiadomym było, że można się będzie spodziewać wykreowanego przez autora specyficznego dla danego okresu klimatu. Rzeczywistość przerosła jednak moje oczekiwania. Czytając miałam przed oczami opisywane ulice, jeżdżące nimi dorożki, spacerujących ludzi. Do tego należy dodać towarzyszący powieści mrok i tajemniczość, a wychodzi nam z tego fascynujące połączenie. Bardzo często pojawiały się drobne wtrącenia dotyczące wyglądu danego miejsca, nie na tyle obszerne aby zanudzić, ale przypominające czytelnikowi, że powieść nie toczy się w aktualnych czasach. Nie powiem o sobie, że zaczytuję się w powieściach z tłem historycznym, jednak kiedy już biorę takową w ręce, chciałabym żeby to co czytam do mnie przemawiało. Tym razem właśnie tak się stało. Wtopiłam się w atmosferę powieści zupełnie tak, jakbym czytała literaturę współczesną. Kompletnie nie przeszkadzały mi niemieckie nazwy ulic czy nazwiska. Co więcej, powiedziałabym nawet, że dodawały one smaku i powagi.

Gdybym otrzymała tę książkę nie wiedząc kto jest jej autorem - kobieta czy mężczyzna - bez problemu rozwiązałabym tę zagadkę. "Glatz" to powieść napisana typowo męskim językiem, konkretnie i na temat, bez zbędnych opisów i dialogów. Można w niej również odnaleźć poczucie humoru, które nie wysuwa się na pierwszy plan, ale jest wyczuwalne a w niektórych momentach wręcz rozbrajające. Nie macie pojęcia, jak bardzo spodobał mi się ten styl. Sama jestem przecież kobietą i wiem, jak potrafimy rozdmuchać błahą sprawę. Dlatego ten konkretny, merytoryczny styl pisania sprawił, że autor skupił moją uwagę na akcji - niesłychanie wartkiej i wciągającej, nie dając ani chwili na wytchnienie i nie zanudzając zbędnymi szczegółami.


Wielokrotnie pisałam już o tym, że uwielbiam mocne, charakterystyczne postaci w książkach. Tomasz Duszyński w tej kwestii przeszedł sam siebie i stworzył bohatera idealnego! Wilhelm Klein to od dziś moja nowa literacka miłość. Od chwili kiedy przeczytałam o jego wyglądzie - że twarz i ciało kapitana znaczą liczne blizny i ślady poparzeń już wiedziałam, że to postać z bogatą historią, facet po przejściach, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych i który nie cofnie się przed niczym. Nie pomyliłam się. Wilhelm Klein to nieprzeciętny umysł, człowiek, który myśli dziesięć razy szybciej, który widzi związki i wyciąga wnioski dużo sprawniej niż przeciętny obywatel. Przez cały czas depcze po piętach sprawcom, przewidując ich kolejne działania. Być może pomyślicie sobie teraz, że to słabe. Że to nierealne i wykreowane na siłę. Ale ja to lubię! Polubiłam, a w zasadzie pokochałam za podobne cechy komisarza Forsta, bohatera książek Remigiusza Mroza i przyznam, że szukam w kryminałach właśnie tego typu postaci. Dlatego kapitan Klein okazał się spełnieniem moich marzeń i sprawił, że powieść bardzo mi się podobała. Warto tutaj podkreślić także rolę postaci drugoplanowej - wachmistrza Koschelli, który został przedstawiony jako leniwy i chamski, lecz skuteczny w zbieraniu informacji policjant. Moje pierwsze wrażenie było takie, że raczej go nie polubię, a jednak w trakcie lektury moje podejście bardzo się zmieniło. Właśnie takich bohaterów lubię w książkach!

"Glatz" to książka, którą oceniam jak najbardziej pozytywnie. Oczarował mnie klimat Kłodzka roku 1920, zachwycili mnie bohaterowie, akcja wciągnęła bez reszty a prowadzone śledztwo zafascynowało i trzymało w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Czy potrzeba czegoś więcej? 

3 komentarze:

  1. Lubię kryminały, więc może będę miała okazję przeczytać i ten :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię czytać kryminały, ale jakoś ten nie przekonuje mnie do siebie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czasem zamawiam do recenzji książki, których z reguły nie czytam. Często znajduję wśród nich perełki. "Glatz" mógłby się do nich zaliczyć. Ciekawa jestem postaci Kleina :)A do tego to kryminał...

    Pozdrawiam,

    http://tamczytam.blogspot.com/2019/07/zemsta-pachnie-wilkiem.html

    OdpowiedzUsuń

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...