Wojciech Chmielarz, autor, którego niebywale cenię za ogromną życzliwość i uśmiech, jakim obdarza swoich czytelników na targach i spotkaniach autorskich, w swojej najnowszej książce udowodnił, że jest nieprzeciętnie spostrzegawczym obserwatorem otaczającego świata. "Rana", bo tak nazywa się powieść, która trafi do sprzedaży już za miesiąc - 14 sierpnia, to idealnie wykreowany obraz relacji między nastolatkami z bogatych rodzin i ich zapracowanymi rodzicami, którzy są w stanie dać swoim dzieciom każdą kwotę, lecz nie potrafią poświęcić im swojego czasu. Jako nauczyciel muszę przyznać z całą stanowczością - pan Wojtek swoją książką wykonał kawał dobrej roboty. Chylę czoła i jestem pod ogromnym wrażeniem doboru tematyki. Zapraszam Was zatem do lektury absolutnie przedpremierowej recenzji thrillera, który wywróci do góry nogami listy bestsellerów!
Główną bohaterką książki jest Klementyna - około sześćdziesięcioletnia, samotna kobieta, która po dłuższej przerwie postanowiła wrócić do zawodu nauczyciela. Jej życie to pasmo ciężkich doświadczeń. Propozycja pracy w ekskluzywnej prywatnej szkole na warszawskim Mokotowie wydaje się zatem niespodzianką od losu. Rzeczywistość okazuje się jednak bardzo odległa od wyobrażeń. Uczniowie tej elitarnej placówki nie należą bowiem do krystalicznych, wzorowych w zachowaniu nastolatków.
Marysia, jedna z uczennic, ginie pod kołami pociągu. Wszystko wskazuje na to, że było to samobójstwo, jednak jedna z nauczycielek - Elżbieta, nie chce dać wiary tym podejrzeniom i postanawia na własną rękę spróbować dowiedzieć się, co się naprawdę stało. Prywatne śledztwo niestety nie zaprowadzi jej daleko, ponieważ wkrótce sama zginie. Jej ciało znika, a jedynymi osobami, które cokolwiek widziały są Gniewomir, nieprzystosowany społecznie chłopak zafascynowany seryjnymi zabójcami, Klementyna oraz Karolina - córka dyrektorki szkoły, dziewczyna, która nie potrafi odnaleźć się w narastającym konflikcie między rodzicami.
Żadne z wspomnianych osób nie chce angażować się w sprawę zniknięcia Elżbiety, każde z nich ma swoje powody, ale ostatecznie nie mają wyjścia. Gdyby wiedzieli, dokąd zaprowadzi ich to śledztwo, nigdy by się na to nie odważyli. Szkoła okazuje się bowiem pełna tajemnic, podobnie jak pracujące w niej osoby. W tym mrocznym świecie dorośli okazują się potworami, a ich dzieci stają się ofiarami intryg i kłamstw.
"Pomimo chłodu, paskudnej pogody i kłębiących się na niebie ciemnych chmur, nieustannie grożących deszczem, dzieciaki ganiały po parku Dreszera, jakby była połowa lata. Kilka matek próbowało zapanować nad swoimi pociechami. Inne dały sobie już z tym spokój. Siedziały na ławkach ze wzrokiem uwięzionym w ekranach smartfonów. Robiło się ciemno, blask telefonów oświetlał ich twarze, zmieniając je w upiorne maski. Wszystko to wyglądało niczym artystyczna instalacja - krążące wokół dorosłych cienie dzieci i zastygłe w bezruchu kobiety."
Czytając "Ranę" napięcie jest wyczuwalne już od pierwszej strony. Z pozoru idealny i nieskazitelny świat jednej z prywatnych szkół skrywa w sobie tak wiele tajemnic i niedomówień, że czytelnik w lot pojmuje, iż tutaj nie znajdzie normalności i szablonowości. Sztuczność - to słowo lepiej oddaje atmosferę, w jakiej toczy się akcja książki. Pod płaszczykiem wykreowanej przez panią dyrektor wizji placówki przyjaznej uczniom kryje się bowiem tak wiele skomplikowanych relacji, obłudy i nieczystych interesów, że można było mieć pewność, że ta beczka prochu ostatecznie wybuchnie. Od początku książki jasne było, że przechadzając się korytarzami szkoły trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte.
Tym, co przede wszystkim uderzyło mnie podczas lektury tej książki, jest perfekcyjnie opisane bezlitosne studium zła uśpionego w zaciszu domowego ogniska. Celowo posłużyłam się tutaj sformułowaniem zaczerpniętym z okładki, ponieważ uważam, że ono idealnie oddaje całą istotę powieści. Mamy tutaj bowiem mowę o przemocy, zarówno fizycznej - bezpośredniej, jak i tej ukrytej - przemocy psychicznej, która wywiera równie duży wpływ na całe życie człowieka. Dzieci z bogatych rodzin, uczniowie elitarnej szkoły, nie są ofiarami przemocy fizycznej, jednak ich byt to nie beztroskie dni, spędzane na wydawaniu pieniędzy rodziców. To walka o choć odrobinę zainteresowania z ich strony, o chwilę tylko dla siebie, o zbudowanie więzi opartej na miłości i zaufaniu. Interesy - to właśnie najważniejsze słowo w świecie dorosłych. Brudne, naznaczone krwią niewinnych osób interesy, które pochłaniają cały ich czas i skupienie do tego stopnia, że potrafią zapomnieć o istnieniu swoich dzieci, o odebraniu ich ze szkoły czy przygotowaniu dla nich posiłku. To wprost niewyobrażalne, jak musi czuć się młody człowiek, który znosi takie traktowanie, przysłuchuje się nieustannym kłótniom swoich rodziców, obarcza siebie winą za wszelkie ich nieporozumienia i stara się robić wszystko, aby nie sprawiać dodatkowych kłopotów. Do tego dochodzą również wszechobecne używki dorosłych - alkohol, papierosy czy narkotyki. Brutalny świat, od którego pełen nadziei dorastający umysł powinien trzymać się jak najdalej.
Wszystkie opisane w książce wydarzenia rozgrywają się na przestrzeni zaledwie kilku dni. Dzieje się tutaj bardzo dużo, akcja jest niebywale dynamiczna, w trakcie pojawia się szereg osób w jakiś sposób powiązanych ze szkołą, w związku z czym ani przez moment nie możemy poczuć znużenia. Nasz umysł chłonie wszystko co się dzieje i pracuje na wysokich obrotach, aby sprawnie łączyć fakty i wyciągać odpowiednie wnioski. I chociaż wydawało mi się, że niezwykle uważnie śledzę akcję i nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć, i choć z każdą przeczytaną stroną czułam się coraz bliższa rozwiązania zagadki, to jednak Wojciech Chmielarz po raz kolejny zaskoczył mnie i zaserwował finał godny mistrza. Można powiedzieć, że koncertowo wyprowadził mnie w pole.
"(...) - Sądzi pani, że to straszne?
- Co takiego?
- Tak myśleć o własnym dziecku.
- Że jest mądre?
Gospodyni kiwnęła głową.
- Dlaczego?
- Bo wtedy każemy im być mądrymi, a dzieci są głupie. Dzieci powinny być głupie. Kiedy być głupim, jak nie wtedy, gdy jest się dzieckiem?"
Nie spodziewałam się, że książka zaskoczy mnie aż tak bardzo. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała, nie mogę wyrzucić jej z głowy. Mam takie dziwne przekonanie, graniczące z pewnością, że ta opowieść nie wzięła się z niczego, że to nie jest czysta fikcja literacka. Tak jak napisałam we wstępie, według mnie autor jest bardzo wnikliwym obserwatorem otaczającej rzeczywistości, dlatego sądzę, że ta historia ma drugie dno. Być może posuwam się już za daleko, ale tak właśnie odbieram tę powieść - jako przestrogę dla współczesnych ludzi, którzy zgubili siebie w wyścigu o pieniądze i poczucie, że jest się panem świata.
"Rana" to nie tylko zwykły thriller psychologiczny, w którym szukamy rozwiązania tajemniczej zagadki. To książka, która skłania do refleksji i być może wskazuje pewien kierunek, a raczej pokazuje kierunek, w którym nie warto podążać. Rzecz jasna nie można tutaj umniejszać właściwej roli thrillera - jest mrocznie, tajemniczo i intrygująco. Do ostatniej chwili nie wiadomo, co właściwie się wydarzyło i kto stał za splotem nieszczęśliwych wydarzeń, a kiedy już poznajemy prawdę trafia w nas kolejna petarda w postaci zaskakującego finału. To książka, którą po prostu trzeba przeczytać i osobiście doświadczyć uczuć z nią związanych. Zdecydowanie warto!
autor gdzieś mi mignął, ale jakoś mnie nie przekonuje
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. W dzisiejszych czasach rodzice mają zbyt mało czasu dla dzieci... Zapisuję do listy.
OdpowiedzUsuńCzeka u mnie na swoją kolej, zapowiada się kolejna ciekawa "przygoda" z tym autorem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Czyli Pan Chmielarz w najlepszej formie..... czytam.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać, kiedy będe mogła sięgnąć po swój własny egzemplarz tej książki! Czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale dla mnie mocno przeciętna. Blado prezentuje się na tle wcześniejszych książek Chmielarza.
OdpowiedzUsuń