Moja przygoda z książkami Jojo Moyes nie jest długa - znam w zasadzie tylko "Srebrną zatokę", która bardzo mi się podobała, a na półce mam "Zanim się pojawiłeś", które dostałam na Targach Książki w Krakowie. Niemniej jednak orientuje się o czym pisze autorka, dlatego byłam bardzo zaskoczona, kiedy przeczytałam zapowiedź jej najnowszej książki. Umieszczenie akcji w latach 30. XX wieku, w ogóle w przeszłości, to całkowita nowość u Jojo Moyes. I wiecie co? Oby takich eksperymentów było jak najwięcej, bo "Światło w środku nocy" to powieść, której nie da się zapomnieć. Skończyłam ją czytać już dobry tydzień temu, a mimo to emocje nie opadły - pisząc tę recenzję mam oczy pełne łez, bo tak pięknej opowieści nie czytałam już dawno (a może nigdy...?).
"Podobnie jak spora rzesza sąsiadów mam pewne obawy związane z wpływem, jaki biblioteka wywiera na nasze miasteczko. Docierają do nas słuchy, że żony przestały się zajmować domami, bo są zbyt pochłonięte czytaniem wszystkich magazynów albo tanich romansów. Dzieci czerpią z komiksów niebezpieczne pomysły. Usiłujemy zapanować nad wpływem, jaki wywiera to na nasze rodziny."
Przenosimy się do roku 1937, do małego miasteczka o nazwie Baileyville usytuowanego w Kansas, w otoczeniu gór i lasów. Główną bohaterką jest Alice - młodziutka Angielka, która była tak przytłoczona życiem w domu rodzinnym, że kiedy tylko na horyzoncie pojawiło się widmo zmiany dotychczasowego losu, bez zastanowienia wzięła szybki ślub z przystojnym Amerykaninem, który wydawał jej się spełnieniem marzeń. Bardzo szybko okazało się jednak, że dziewczyna wpadła z deszczu pod rynnę. W jej nowym domu rządził apodyktyczny teść, przy którym świeżo poślubiony małżonek stawał się bezradnym i zagubionym małym chłopcem. Jakby tego było mało, całe miasteczko huczy od plotek na temat Alice, a miejscowi są bardzo wrogo nastawieni do przybyłej zza oceanu kobiety. Kiedy więc w Baileyville pojawia się propozycja otwarcia konnej biblioteki prowadzonej przez kobiety, a Alice zgłasza się jako ochotniczka do pracy w tej instytucji, dziewczyna jeszcze bardziej pogrąża się w oczach sąsiadów, a spokojne do tej pory miasteczko dzieli się na zwolenników i przeciwników literatury.
I właśnie w tym momencie pojawia się postać, która nadaje charakteru całej opowieści. Margery O'Hare to kobieta, która za nic ma konwenanse, ma własne zdanie na każdy temat, brzydzi się hipokryzją i zdaje się kompletnie nie zwracać uwagi na panującą w owych czasach dominację mężczyzn. Staje na czele biblioteki i z chęcią wdraża do współpracy Alice, która ma silną potrzebę zmiany swojego życia. Pomaga jej w tym podjęta praca i przyjaźń z Margery, która zadziwia młodą dziewczynę swoim twardym charakterem i sprzeciwem wobec bierności. Alice wyrusza więc na górskie szlaki z sakwami pełnymi książek, wśród których znajdują się i takie, które wzbudzają silne kontrowersje. Oliwy do ognia dolewa fakt, że wśród kobiet zaczyna krążyć zakazana książeczka, która, jak twierdzą złośliwi obserwatorzy, mąci im w głowach i szerzy grzeszne myśli!
"Światło w środku nocy" to książka o wielkiej sile przyjaźni i więzi, która potrafi się nawiązać pomiędzy zupełnie obcymi sobie kobietami. Ze względu na umiejscowienie akcji w przeszłości mamy także możliwość doświadczenia tego, jak niewiele znaczyły i miały do powiedzenia przedstawicielki płci pięknej. Pracownice konnej biblioteki przełamują schematy, sprzeciwiają się narzucanym zakazom i udowadniają, że potrafią zdziałać więcej niż mężczyźni. Uwielbiam, po prostu uwielbiam takie postaci! Czytanie o niezdecydowanych, wiecznie cierpiących i wymagających od życia niespotykanych uniesień niewiastach sprawia mi wręcz fizyczny ból. Głównie dlatego unikam czytania erotyków, bo tam taki scenariusz to norma. Mam za to dużą potrzebę czytania o miłości - takiej zdrowej, szczerej i wielkiej miłości, jaka może połączyć dwoje ludzi. I to także dostałam w najnowszej powieści Jojo Moyes. Związek Margery jest taki jak ona sama - przekorny, łamiący zasady i niewymagający zbędnych słów. Ale miłości, która połączyła ją i Svena można pozazdrościć i do stworzenia takiego związku dążyć. Natomiast Alice, która zdaje się utknąć w beznadziejnym małżeństwie, z biegiem czasu i dzięki przyjaźni z Fredem przekonuje się, że nigdy wcześniej naprawdę nie kochała. Ogólnie cała przemiana Alice na przestrzeni tych nieco ponad pięciuset stron jest wprost imponująca. Lubię być pozytywnie zaskakiwana, a w tym przypadku Jojo Moyes przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Ważnym aspektem tej powieści jest poruszenie tematyki dyskryminacji rasowej. Ciemnoskórzy obywatele Ameryki w tamtym okresie mieli bardzo ciężkie życie, na które nie zasłużyli.
Rzadko umieszczam to zdanie w swoich recenzjach, ale teraz zwyczajnie muszę. Jestem oczarowana tą książką! Dostałam w niej wszystko, czego oczekuję od dobrej literatury, rozpoczynając od nieszablonowych postaci, poprzez bajeczną tematykę - biblioteka - czegóż więcej mógłby chcieć mól książkowy? Idąc dalej, mamy tutaj wciągającą fabułę, która nie nudzi nawet przez minutę, wątek kryminalny, który idealnie wpasował się w obyczajowe tło, przepiękne opisy krajobrazów, które rozbudzają wyobraźnię i przenoszą czytelnika do Baileyville i wreszcie przepiękną historię rodzącej się, wbrew przeciwnościom losu, miłości. Wszystko, ale to absolutnie wszystko, jest dla mnie w tej powieści idealne.
Tak oto "Światło w środku nocy" obejmuje pierwsze miejsce w moim rankingu książek przeczytanych w 2020 roku. Myślę, że długo pozostanie liderem w tej klasyfikacji. Jeśli więc podobnie jak ja tworzycie właśnie książkowe zamówienie w księgarni internetowej lub wybieracie się w najbliższych dniach pobuszować na półkach księgarni zapiszcie najnowszą książkę Jojo Moyes na pierwszym miejscu swoich list i bez wahania wrzucajcie ją do koszyków. Premiera już 29 stycznia!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak.
"Światło w środku nocy" to książka o wielkiej sile przyjaźni i więzi, która potrafi się nawiązać pomiędzy zupełnie obcymi sobie kobietami. Ze względu na umiejscowienie akcji w przeszłości mamy także możliwość doświadczenia tego, jak niewiele znaczyły i miały do powiedzenia przedstawicielki płci pięknej. Pracownice konnej biblioteki przełamują schematy, sprzeciwiają się narzucanym zakazom i udowadniają, że potrafią zdziałać więcej niż mężczyźni. Uwielbiam, po prostu uwielbiam takie postaci! Czytanie o niezdecydowanych, wiecznie cierpiących i wymagających od życia niespotykanych uniesień niewiastach sprawia mi wręcz fizyczny ból. Głównie dlatego unikam czytania erotyków, bo tam taki scenariusz to norma. Mam za to dużą potrzebę czytania o miłości - takiej zdrowej, szczerej i wielkiej miłości, jaka może połączyć dwoje ludzi. I to także dostałam w najnowszej powieści Jojo Moyes. Związek Margery jest taki jak ona sama - przekorny, łamiący zasady i niewymagający zbędnych słów. Ale miłości, która połączyła ją i Svena można pozazdrościć i do stworzenia takiego związku dążyć. Natomiast Alice, która zdaje się utknąć w beznadziejnym małżeństwie, z biegiem czasu i dzięki przyjaźni z Fredem przekonuje się, że nigdy wcześniej naprawdę nie kochała. Ogólnie cała przemiana Alice na przestrzeni tych nieco ponad pięciuset stron jest wprost imponująca. Lubię być pozytywnie zaskakiwana, a w tym przypadku Jojo Moyes przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Ważnym aspektem tej powieści jest poruszenie tematyki dyskryminacji rasowej. Ciemnoskórzy obywatele Ameryki w tamtym okresie mieli bardzo ciężkie życie, na które nie zasłużyli.
Rzadko umieszczam to zdanie w swoich recenzjach, ale teraz zwyczajnie muszę. Jestem oczarowana tą książką! Dostałam w niej wszystko, czego oczekuję od dobrej literatury, rozpoczynając od nieszablonowych postaci, poprzez bajeczną tematykę - biblioteka - czegóż więcej mógłby chcieć mól książkowy? Idąc dalej, mamy tutaj wciągającą fabułę, która nie nudzi nawet przez minutę, wątek kryminalny, który idealnie wpasował się w obyczajowe tło, przepiękne opisy krajobrazów, które rozbudzają wyobraźnię i przenoszą czytelnika do Baileyville i wreszcie przepiękną historię rodzącej się, wbrew przeciwnościom losu, miłości. Wszystko, ale to absolutnie wszystko, jest dla mnie w tej powieści idealne.
Tak oto "Światło w środku nocy" obejmuje pierwsze miejsce w moim rankingu książek przeczytanych w 2020 roku. Myślę, że długo pozostanie liderem w tej klasyfikacji. Jeśli więc podobnie jak ja tworzycie właśnie książkowe zamówienie w księgarni internetowej lub wybieracie się w najbliższych dniach pobuszować na półkach księgarni zapiszcie najnowszą książkę Jojo Moyes na pierwszym miejscu swoich list i bez wahania wrzucajcie ją do koszyków. Premiera już 29 stycznia!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak.
Piękna recenzja. Powieść w planach.
OdpowiedzUsuń