Spośród wielu książek o tematyce bożonarodzeniowej dwie
pozycje znalazły się na mojej liście the best of the best… Pierwsza z nich to „Wieczór
taki jak ten” autorstwa Gabrieli Gargaś.
Bohaterką opowieści jest 27-letnia Michalina, która samotnie
wychowuje o 18 lat młodszego braciszka Bartusia. Ich mama zmarła pół roku po
urodzeniu chłopca, już w trakcie ciąży zmagała się z rakiem i świadomie podjęła
decyzję, że wydanie na świat malucha jest dla niej ważniejsze niż własne życie.
Z kolei ojciec rodzeństwa jest wolnym ptakiem, który nie potrafi osiąść na
stałe w jednym miejscu, toteż pojawia się na kilka dni i znika. Szczęśliwie w
rodzinie jest jeszcze babcia, która prowadząc malutką kawiarenkę „Cynamonowe
serca” stara się wspomóc kruchy budżet swoich wnuków.
Michalina jest niezwykle dzielną dziewczyną, już jako
nastolatka zmuszona podjąć się opieki nad niemowlęciem doskonale wywiązuje się
ze swojej roli, niejedna matka mogłaby brać przykład z tej silnej osoby, która
dla swojego braciszka jest gotowa poświęcić wszystko. Ciężkie doświadczenia nie
zachwiały jej hartu ducha, jest pogodną, energiczną osobą, która twardo stąpa
po ziemi. I tak podejmując się każdej możliwej pracy i szukając sposobu na
przetrwanie Michalina wpada na pomysł, aby wynająć pokoje gościnne w swoim domu
na okres Bożego Narodzenia. Akcja powieści umiejscowiona jest w malowniczych
Bieszczadach, dlatego też dziewczyna szybko znajduje osoby zainteresowane jej
ofertą, pragnące odpoczynku w górach i wyciszenia.
Jako pierwszy w pensjonacie pojawia się Artur, pracoholik, który
marzy o tym, aby zaszyć się z daleka od świątecznego zgiełku i móc spokojnie…
popracować. Ucieka on także od dręczących go myśli o swojej rodzinie, dwójce
dzieci i byłej żonie, którzy teraz tworzą nową, niezwykle szczęśliwą rodzinę z
partnerem ex małżonki. Mężczyzna nie może znieść myśli, że syn i córka dużo
bardziej od niego kochają swojego nowego tatę i to z nim wolą spędzać czas.
Drugim z gości Michaliny jest sympatyczna staruszka, Wiktoria,
cierpiąca na postępującą chorobę Alzheimera, która odczuwa ogromną potrzebę
spędzenia kilku tygodniu w górach, złapania pięknych chwil, gdyż po powrocie
planuje osiedlić się w domu opieki dla osób starszych. Jest świadoma tego, że
jej choroba rozwija się i nie jest w stanie dalej radzić sobie sama. Kobieta ma
syna, synową oraz wnuczkę, rodzina jednak nie mieszka z nią. Przykre wydarzenia
z przeszłości doprowadziły do rozpadu więzi między nimi.
Pojawia się także młoda, ambitna lekarka ze swoją córeczką.
Kobieta kilka lat wcześniej straciła w wypadku samochodowym swojego męża.
Pogrążona w żałobie nie potrafi cieszyć się urokami świąt, postanawia jednak
dla dobra swojej córeczki spędzić ten czas zapominając o wszelkich troskach,
uciekając od otaczających ją wspomnień o straconej miłości. Pochłonięta pracą,
gdzie jako neonatolog ratuje życia niemowląt, oraz opieką nad córką zapomina
całkowicie o sobie i swoich potrzebach.
Tylko czy aby na pewno w życiu naszych bohaterów wszystko
wygląda tak, jak im się wydaje?
Przeplatające się wątki dotyczące gości pensjonatu oraz
tocząca się w tle historia Michaliny i jej brata tworzą opowieść, która
zachwyca czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Ileż to razy płakałam jak
szalona poznając kolejne perypetie bohaterów tej cudownej bajki. Tak, ta książka to właśnie
świąteczna bajka, idealna odskocznia od szarej codzienności. Autorka w pięknych słowach przekonuje nas, że
zawsze warto wierzyć w lepsze jutro, nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. I
zawsze należy walczyć o to, co w życiu najważniejsze!
Szczerze polecam książkę, szczególnie teraz, kiedy jedną
nogą tkwimy jeszcze w okresie świątecznym.
Urocza recenzja! Rzeczywiście książka brzmi bardzo świątecznie - aż żałuję, że w bożonarodzeniowym okresie nie miałam czasu na czytanie... Może uda się za rok. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!