Zwierzątka, tak jak dzieci, mają swoje mamusie i tatusiów. A my dziś pokażemy Wam książeczki pełne ilustracji przedstawiających zwierzęcych rodziców ze swymi pociechami.
"Mamusie z dziećmi" i "Tatusiowie z dziećmi" to książeczki absolutnie fenomenalne! Czarno-białe obrazki wręcz stworzone dla maluszków już od pierwszych dni życia. I to kolejna już na moim blogu propozycja, która rośnie razem z dzieckiem. Początkowo maluszek patrzy na obrazki - już maleńki krasnal zaraz po urodzeniu będzie uważnie się w nie wpatrywał, bowiem mamy tu do czynienia z kolorami, które wyraźnie widzi.
Nieco większe dziecko dzięki książeczkom poznaje nazwy zwierząt i odpowiadające im ilustracje. A przedstawione zwierzęta to nie tylko klasyczny piesek i kotek, ale także krokodyl, nosorożec, wąż czy owca. Niewątpliwą zaletą książeczek jest to, że nasz maluch przekonuje się, iż nie zawsze nazwa dziecka jest zdrobniałą formą nazwy rodzica. I tak na przykład maluch uczy się, że dziecko konia to źrebię, owcy to jagnię lub psa to szczenię.
W późniejszym okresie nasza pociecha może uczyć się samodzielnego czytania podpisów pod obrazkami. Mamy tutaj do czynienia z czcionką pisaną, nieco zatem trudniejszą, ale zachęcającą do prób własnoręcznego pisania i podpisywania przez dziecko swoich obrazków.
Zosia ma cztery i pół miesiąca i jest oczarowana książeczkami. Wpatruje się w nie z zachwytem, sama próbuje przewracać strony co o dziwo jej się udaje. Książeczki są bowiem wykonane z mocnej, grubej tektury z zaokrąglonymi rogami, zatem chodzący ideał.
Dla mnie "Mamusie z dziećmi" i "Tatusiowie z dziećmi" to absolutna perełka. Jestem przekonana, że te książeczki będą ulubionymi pozycjami Zosi przez długi czas. Wspaniałe ilustracje, niesamowicie ciekawa dla dziecka tematyka - zwierzęta. Do tego walor edukacyjny - uczymy się, jak nazywają się dzieci zwierząt. Kocham takie książeczki, są dla mnie cudem w świecie, który zalewa nas tandetą i kiczem.
Zaczynając prowadzić tego bloga obiecałam sobie, że będę starała się wyszukiwać perełki książkowe. I w tym przypadku to jest strzał w dziesiątkę. Myślę, że są to książeczki, które każdy maluch powinien mieć w swojej biblioteczce. I rodzice, którzy będą robili zamówienie w księgarni internetowej bądź błąkali się miedzy półkami sklepowymi bez najmniejszych wątpliwości powinni wrzucać je do koszyka, z zamkniętymi oczami i bez wyrzutów sumienia o pustkę w portfelu. Wasze dzieci w przyszłości zrekompensują Wam chwilowy brak płynności finansowej swoją wiedzą, mądrością i świadomością czytelniczą.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia po raz kolejny stanęło na wysokości zadania, nie znam póki co słabej książki wypuszczonej spod ich skrzydeł. Wszystkie biorę w ciemno! A jeśli chodzi o autora, Guido van Genechten stał się moim ulubieńcem. Kupiłam jeszcze dwie książeczki jego autorstwa, które pokażę w kolejnym poście. Postaram się jak najszybciej, żebyście mogli zamówić je razem z "Mamusiami..." i "Tatusiami...", co by dwa razy za przesyłkę nie płacić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz