Książka pod tytułem "Rdza" to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Jakuba Małeckiego. Od dawna ciągnęło mnie do tej pozycji. Kiedy wreszcie podjęłam się lektury, nie miałam pojęcia z jak trudnym utworem przyjdzie mi się zmierzyć. Bardzo trudnym, ale jednocześnie bardzo dobrym!
Latem 2002 roku poznajemy Szymona, który pod opieką babci oczekuje powrotu rodziców. Szymon ma siedem lat i najlepszego kumpla, Budzika, z którym uwielbia spędzać czas. Ich ulubione zajęcie to układanie na szynach monety i niecierpliwe oczekiwanie, jaki nowy fantastyczny wzór utworzy się z nich po przejechaniu pociągu. Powstałe w ten sposób zlepki chłopcy zbierają i traktują jak największe skarby. Beztrosko bawiąc się, Szymon jest zupełnie nieświadomy, jak bardzo ten dzień odmieni jego życie.
Po powrocie do domu babci chłopiec dowiaduje się bowiem, że jego rodzice nie wrócą z koncertu, na który się wybrali do wielkiego miasta. Zginęli w wypadku samochodowym. Zaledwie kilka kilometrów dzieliło ich od szczęśliwego powrotu. Tak oto splatają się losy Szymona i jego babci Tośki. Zmuszeni do wspólnego życia, do końca nie będą zdawać sobie sprawy z tego, jak mocno historie ich życia są ze sobą powiązane.
Akcja książki toczy się dwutorowo. Na zmianę towarzyszymy Szymonowi w jego okresie dojrzewania, obserwujemy to co dzieje się dzień po dniu od momentu wypadku jego rodziców, i poznajemy historię Tośki. W tym celu wędrujemy wiele lat w przeszłość, do momentu kiedy Tosia była małą dziewczynką. Autor przeprowadza nas przez całe życie kobiety, po drodze wplatając wielu nowych bohaterów, aż wreszcie dociera do momentu wypadku jej córki i zięcia. Ciąg dalszy jest nam znany dzięki prowadzonej równolegle historii Szymona. Nieco to zagmatwane, ale gwarantuję, że czytając książkę nie sposób się pogubić.
"Rdza" to trudna powieść. Opowiada o skomplikowanych relacjach rodzinnych, trudności w wyrażaniu uczuć, przywiązaniu do rodzinnego domu i niechęci do wszelkich zmian, które mogłyby naruszyć to, co znane i oswojone. I przede wszystkim jest to powieść smutna. Historia każdego z bohaterów jest w pewien sposób naznaczona tragizmem. W zasadzie każdy z nich zmarnował w swoim życiu szansę, którą dawał mu los. I to właśnie jest clue całej książki. Przeznaczenie wisi nad głowami i nie daje o sobie zapomnieć.
Paradoksalnie, książkę czyta się zaskakująco lekko. To nie jest wymyślone na biegu love story, które z rzeczywistością ma niewiele wspólnego. To historia, która opowiada o życiu zupełnie przeciętnych ludzi, smutnym życiu, o którym raczej nikt nie chce czytać i psuć sobie humoru. Ja jednak przeczytałam. I jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Gdyby nie przeskakujące procenty, nie zauważyłabym nawet, jak szybko pokonywałam kolejne strony. I bynajmniej nie czuję się po lekturze przygnębiona ani sfrustrowana. Uświadomiłam sobie natomiast, że życie przemyka obok nas niepostrzeżenie, a my przyjmujemy je zupełnie bezrefleksyjnie, nie wiedząc nawet, jak wiele rzeczy nie dzieje się tak zupełnie bez przyczyny...
"Rdza" to rewelacyjna powieść, jestem absolutnie na tak i polecam ją z całego serca. Przy niej wszystkie inne przeczytane dotąd książki wydają się takie... bez sensu. Ehhh, i znowu ten kac! :)
"Rdza"
Liczba stron 288
Wydawnictwo SQN
Premiera 22 września 2017
Świetna recenzja!!! Taka jestem zachęcona, że już ją chcę przeczytać!!! I bardzo się cieszę, że wśród wszechogarniającej promocji bestsellerów, rankingów czytelniczych, topów księgarniczych są takie ciuchutkie a znakomite perełki jak Rdza!!!! Brawo więcej takich książek - nie z pierwszych stron gazet, internetu czy TV!!!!
OdpowiedzUsuń