55. "Basza Smaku" Saygin Ersin

Zdarza Wam się, że sięgacie po książkę, do której nie macie do końca przekonania? Pewnie każdy z nas miał w swoim życiu wiele takich przypadków, że pomyślał sobie - zacznę czytać i zobaczymy jak będzie. I nagle nadchodzi wielkie bum! Książką, która miała być nieinteresująca, okazuje się totalnym zaskoczeniem, wciąga i jest rewelacyjna. Otóż tak właśnie wyglądała moja przygoda z "Baszą Smaku". Po opisie spodziewałam się totalnej nudy, początkowo nawet stwierdziłam, że to książka nie dla mnie i nie będę jej czytać. Całe szczęście, że zmieniłam zdanie. I przyznam otwarcie, zdecydowałam się na tę książkę z sentymentu do serialu o sułtanie Sulejmanie. Możecie się ze mnie teraz śmiać, pozwalam ;)




"Był legendą, o której słyszał każdy kucharz, lecz żaden nigdy kogoś takiego nie spotkał. Żywy cud! Powiadano, że Basza Smaku posiada idealny zmysł, potrafi rozróżnić i okiełznać każdy, nawet najdrobniejszy posmak. To istny święty kulinarnej sztuki, władca każdego dania na tym świecie..."

Przenosimy się w czasie do XVII wieku, do wielkiego imperium osmańskiego. Poznajemy postać Kucharza, wybitnie utalentowanego, młodego człowieka, który dzięki ogromnej biegłości w sztuce przyrządzania dań, dostaje się do pałacowej kuchni. Mało tego, mężczyzna za pomocą swoich potraw jest w stanie wpływać na emocje innych ludzi. Z upływem kolejnych stron książki stopniowo poznajemy sekrety dzieciństwa Kucharza - brutalna masakra na rodzinie sułtańskiej, której był członkiem, ucieczka z pałacu, droga do doskonalenia się w sztuce kulinarnej, niezwykli przewodnicy pomagający zdobyć niecodzienne umiejętności, a także Kamer – jego jedyna miłość i największa strata. Szybko okazuje się, że mężczyzna nie bez przyczyny ponownie, po wielu latach przekroczył mury pałacu. Jego celem nie jest jednak zdobycie sławy czy bogactwa, ale zemsta. Jak mawiają, zemsta jest słodka - Kucharz bardzo postarał się, aby jego odwet był prawdziwą ucztą smaków.

"Basza smaków" to absolutnie wyjątkowa powieść. To przede wszystkim historia ukazująca wielką pasję do gotowania i niesamowity, wyjątkowy talent Kucharza. Sposób, w jaki mężczyzna przyrządza swoje dania, serce, które w nie wkłada i przeogromna wiedza sprawiają, że przeciętna gospodyni domowa może poczuć się tak, jakby nigdy w życiu nie ugotowała niczego smacznego. Opisy łączenia poszczególnych smaków, przypraw i aromatów wprawiają czytelnika w osłupienie i powodują uczucie ciągłego głodu. Poważnie! Czytając tę książkę nieustannie musiałam coś przegryzać, bo ślinka ciekła mi na myśl o wspaniałych potrawach.


"Gotowanie było dla niego tym, czym dla ptaka lot. Zaskakiwało go nie to, co stworzył, lecz niezdolność innych do stworzenia tego samego."

To także opowieść, z której płynie niesłychana mądrość. Śledząc zmagania Kucharza z przekornym losem uświadamiamy sobie, że tak na prawdę całe nasze życie należy tylko do nas, sami jesteśmy władcami swojego losu, tylko nasze wybory i decyzje sprawiają, że jesteśmy tym kim jesteśmy i żyjemy tak, a nie inaczej. A przeznaczenie? Czy coś takiego w ogóle istnieje?


"(...) to, co zwano przeznaczeniem, stanowiło matematyczną kombinację cząstek boskiego nieładu, a największy błąd ludzkości polegał na tym, że postrzegano to zjawisko jako siłę sprawczą. Przeznaczenie obejmowało nie tylko nasze uczynki, ale i to, czego nie zrobiliśmy, to, co wybieramy, i to, co ignorujemy, to, kim się staliśmy, a kim nie."

To wreszcie historia wielkiej miłości, która poddana została próbie czasu i wytrwałości. To podporządkowanie całego życia temu wielkiemu uczuciu, które może okazać się jedynie iluzją. To nieustanny wyścig za czymś, co być może w ogóle nie istnieje. Bo w jaki sposób można dowiedzieć się, czy ukochana wciąż czeka, nie widząc jej na oczy i nie wiedząc jak potoczyły się jej losy przez wiele, wiele długich lat. I ten odwieczny dylemat, jak wiele jesteś w stanie poświęcić w imię miłości?


"Nie ma czegoś takiego jak zapomnienie. Choćbyś nie wiem jak się starał, tylko ci się wydaje, że o czymś zapomniałeś, a z czasem takie wspomnienia wypływają pod inną postacią i wdzierają się do twojej duszy. Zrozum: jeśli ktoś twierdzi, że o czymś zapomniał, to znaczy, że tylko skazał sam siebie na niekończące się powtarzanie tej samej czynności po kres swoich dni."

I jeszcze te opisy tureckiego dworu, oddane tak realnie, że czytelnik czuje się zupełnie, jakby tam był. Wspominałam już o moim uwielbieniu do serialu "Wspaniałe stulecie", zatem kto jeszcze, podobnie jak ja, był fanem sułtanki Hurrem, ten teraz stanie się wielbicielem Haseki Sultan. Ta kobieta dopiero namieszała w losach całego imperium! 

Akcja powieści toczy się w dwóch wymiarach czasowych. Poznajemy bieżące poczynania Kucharza po dotarciu do kuchni pałacowej, a jednocześnie autor cały czas funduje nam wycieczki w przeszłość, zapoznając tym samym z dzieciństwem i młodością mężczyzny. Jest to o tyle ciekawy zabieg, że wydarzenia z przeszłości tłumaczą, dlaczego aktualnie Kucharz postępuje w ten, a nie inny sposób. Na mnie ten sposób prowadzenia akcji wywarł ogromne wrażenie - bardzo podoba mi zarówno pomysł, jak i jego efekt. Jestem zaskoczona tym, jak sprawnie autor połączyć przeszłość z teraźniejszością, stopniowo wyjaśniając wszystkie tajemnice i sprawiając, że z każdą stroną czytelnik wie więcej i chce wiedzieć jeszcze więcej. Najważniejsze jednak jest to, że wszystkie poruszane kwestie zostały do końca wyjaśnione, wszystkie wątpliwości rozwiane a zakończenie okazało się fantastyczne, dokładnie takie, o jakim marzyłam. 

Postać głównego bohatera na długo zapadnie w mojej pamięci. Kucharz bowiem jest człowiekiem, który podobnie jak każdy z nas, zmaga się z trudnymi wyborami, ich konsekwencjami i przeciwnościami losu. Najpiękniejsze jednak jest w nim to, że nigdy nie ustał w dążeniu do obranego celu. Postawił całe swoje życie na jedną kartę i wygrał. Jaka była jego nagroda? Przekonajcie się sami.


"W pałacu panowały pewne zasady rządzące liczbą podawanych potraw. Nawet najmłodszy uczeń wiedział, że na każdy posiłek mieszkańcy pałacu stojący najniżej w hierarchii, czyli nałożnice, ordynansi i nowi posłańcy, dostawali po dwa dania, agowie cztery, paszowie sześć, faworyty sułtana osiem, najważniejsza małżonka szesnaście, matka i dzieci osiemnaście, wreszcie władca od dwudziestu czterech do trzydziestu dwóch potraw."

"Basza Smaku" to magiczna, cudowna i mądra opowieść, którą czyta się jak najlepszą baśń. Obdarzony wielkim talentem Kucharz pełni w niej rolę czarodzieja, który za pomocą nie różdżki, ale potraw wpływa na bieg wydarzeń i steruje ludźmi. To wprost niewyobrażalne, jak kompozycja dania, jej zależność od horoskopu i zdrowotnych uwarunkowań konkretnej osoby mogą się dopełniać i czynić cuda. Aż boję się pomyśleć, jakie skutki może mieć ugotowany dziś przeze mnie obiad. Ohhh, byle nie doprowadził do wybuchu wojny domowej albo wszczęcia buntów wśród domowników ;)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.

3 komentarze:

  1. Bardzo zachęcająca recenzja, chętnie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba trafi na półeczkę szybciej jak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie ma czegoś takiego jak zapomnienie. Choćbyś nie wiem jak się starał, tylko ci się wydaje, że o czymś zapomniałeś, a z czasem takie wspomnienia wypływają pod inną postacią i wdzierają się do twojej duszy. Zrozum: jeśli ktoś twierdzi, że o czymś zapomniał, to znaczy, że tylko skazał sam siebie na niekończące się powtarzanie tej samej czynności po kres swoich dni."-to jest piękne!
    Zapraszam do mnie :
    https://shiracoffeebook.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...