Ostatni tydzień spędziłam z rodziną i znajomymi nad polskim morzem. Pogoda była wyśmienita, humory dopisywały i nawet kiepska gra naszych piłkarzy na mundialu nie była w stanie zepsuć nam zabawy. Podczas pakowania walizki najwięcej czasu zajęło mi podjęcie decyzji, jaką książkę zabrać ze sobą. Mój wybór padł na "Dżozefa" i okazał się strzałem w dziesiątkę. Miałam przed sobą lekturę, która jednocześnie relaksuje, bawi, ale także skłania do refleksji. Uwielbiam twórczość Jakuba Małeckiego! Dlaczego? O tym przeczytacie w poniższym wpisie.
"Jestem z tego rejonu Pragi, gdzie albo całe życie stoisz pod blokiem, zamieniając się w jednego z kilkunastu identycznych meneli, albo próbujesz jakoś tego uniknąć. Są na to dwa sposoby: pierwszy prowadzi do szybkich, dużych pieniędzy i pierdla, drugi, oparty na legalnej pracy, jest o tyle gorszy, że dużych pieniędzy prawdopodobnie nigdy się nie zobaczy. Chciałem jednak spróbować."
Grzesiek Bednar to dwudziestotrzyletni mężczyzna, który zamieszkuje jedną z najbardziej ponurych i niebezpiecznych warszawskich dzielnic, jaką jest Praga. Zdecydowanie różni się jednak od swoich znajomych z podwórka - rodzice starannie zadbali o jego wychowanie i wykształcenie. Dlatego też Grzesiek, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być zupełnie przeciętym dresem, jest bardzo przyzwoitym i rozsądnym facetem. Pewnego dnia spotyka go przykry wypadek - zostaje napadnięty, okradziony i pobity. W skutek tego wydarzenia trafia do szpitala ze złamanym nosem. W szpitalnej sali towarzyszy mu trzech mężczyzn - pięćdziesięcioletni biznesmen zwany Kurzem, wieczny malkontent zwany Marudą oraz Czwarty - wielbiciel prozy Josepha Conrada. To właśnie on, Stanisław Baryłczak, stanie się przyczyną poważnych kłopotów. W amoku spowodowanym wysoką gorączką zmusza Grzegorza do spisania swojej "ostatniej powieści". Opowiada ona o małym Stasiu, który bardzo lubił rzeźbić w drewnie. Kiedy tylko spojrzał na kawałek drzewa, widział od razu postać, która się w nim ukrywa. Jego misją stało się uwalnianie tajemnych stworzeń. Pewnego dnia powołał do życia kozła, który stał się jego towarzyszem i przekleństwem. Przemawiał do chłopca, groził mu, a nawet kontrolował jego ruchy. Z dnia na dzień opowieść Czwartego staje się coraz bardziej mroczna, zaś przestrzeń, w której przebywają mężczyźni zaczyna się wyraźnie kurczyć. Znikają sale szpitalne, ściany zaczynają się do siebie zbliżać, aż w końcu bohaterowie znajdują się w pułapce bez wyjścia, przerażenie i przekonani o nieuchronnej śmierci. Jaki jest finał tej powieści? Czy mężczyznom uda się przetrwać? O tym przekonajcie się sami.
"Ale ona nie miała zamiaru dać mi spokoju. Przeszła w tryb: "jezusmaria, nieszczęście", co nieodłącznie wiązało się z tym, że ładowała w poszkodowanego potworne ilości jedzenia. Tak jest od zawsze - jak oblałem maturę próbną, traktowała mnie jak gęś tuczną, jak tata złamał nogę, prawie nie wychodziła z kuchni, jak dziadek umarł, chciała się zajeść na śmierć."
"Dżozef" to genialna powieść! Z jednej strony zabawna, relaksująca i przyjemna, z drugiej skłaniająca do refleksji, przerażająca i wzruszająca. Już dawno nie czytałam książki, która tak mocno by mnie poruszyła. Ostatnio coś takiego spotkało mnie prawdopodobnie podczas lektury "Rdzy" tegoż samego autora. Co ciekawe, pierwotna wersja "Dżozefa" ukazała się już w 2011 roku. Książka, którą możemy przeczytać obecnie to drugie, poprawione wydanie.
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Jakub Małecki połączył historię Stasia Baryłczaka z losami Grześka i Kurza - akcja książki toczy się w czasach teraźniejszych, zaś powieść Czwartego to wycieczka w przeszłość. Opowieść Stasia dotyczy dzieciństwa spędzonego na wsi, wielkiego sekretu, który chłopiec powierzył jedynie swojemu wujowi, ogromnego poświęcenia dla dobra najbliższych, odwagi, wielkiego szczęścia i równie wielkiej tragedii, ale przede wszystkim samotności. Towarzysze z sali szpitalnej, słuchając tej historii, znaleźli w niej odwołanie do własnego życia i wyciągnęli osobiste wnioski.
„– A jak byś chciał przeżyć swoje życie? (…)
Bo może byś chciał żyć w jakiś sposób, ale nie możesz. I szukasz sposobu na pozbycie się jakiegoś problemu, na zmianę, a ten sposób jest bardzo blisko, wszyscy go mają na wyciągnięcie ręki…”
Jakub Małecki starał się bowiem ukazać, jak koszmarne demony tkwią w duszy człowieka i jak zgubne mogą być skutki bezradności wobec nich. Na przykładzie Stasia pokazał, jak łatwo można przez lata marnować własne życie w obawie przed śmiercią i innymi nieuchronnymi zjawiskami.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak brawurowo została skonstruowana ta książka. Elementy fantastyczne łączą się tutaj płynnie z rzeczywistością. Postaci są charakterystyczne, wyraziste, dosłownie formują się przed oczami w trakcie lektury. Jedyną przeszkodą było dla mnie wyobrażenie sobie postaci Grześka, ponieważ od kiedy zobaczyłam Jakuba Małeckiego na Warszawskich Targach Książki, czytając o Grześku nieustannie miałam przed oczami autora. Który swoją drogą kompletnie do tej roli się nie nadaje, dramatycznie daleko mu do dresiarkiego wizerunku.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak brawurowo została skonstruowana ta książka. Elementy fantastyczne łączą się tutaj płynnie z rzeczywistością. Postaci są charakterystyczne, wyraziste, dosłownie formują się przed oczami w trakcie lektury. Jedyną przeszkodą było dla mnie wyobrażenie sobie postaci Grześka, ponieważ od kiedy zobaczyłam Jakuba Małeckiego na Warszawskich Targach Książki, czytając o Grześku nieustannie miałam przed oczami autora. Który swoją drogą kompletnie do tej roli się nie nadaje, dramatycznie daleko mu do dresiarkiego wizerunku.
"- Jak już mówiłem: być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami."
Uwielbiam "Dżozefa"! Choć to książka, która stała się przyczyną mojej recenzenckiej blokady. Zawsze po przeczytaniu powieści siadałam do komputera i szybko tworzyłam moją opinię o lekturze. Tym razem stało się inaczej, od trzech dni ślęczę nad komputerem, ciągle coś kasuję, dopisuję, zmieniam i ostatecznie wcale nie jestem z tej recenzji zadowolona. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że nie potrafię znaleźć słów, którymi mogłabym oddać jak dobra jest ta książka. Z tą myślą kończę swój wywód i mam nadzieję, że choć trochę Was zachęciłam do sięgnięcia po "Dżozefa".Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Czytam Pierwszy.
Połączenie "Dresa" z dobrym wychowaniem??? Ciekawe...przeczytałaś to wiesz co piszesz .Ciekawa jestem też tych lęków ,czy znajdę coś takiego w sobie.Dla mnie to najlepsza Twoja recenzja,Ładnie się rozpisujesz.Przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuń