126. "Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców" Shazi Visram, Cricket Azima

Jak urozmaicić menu maluszka w taki sposób, aby podane dania były smaczne i zdrowe? To pytanie z pewnością spędza sen z powiek większości rodziców. W tym gronie jestem i ja. Muszę przyznać otwarcie - nie jestem zbyt wprawną kucharką, potrafię przyrządzić podstawowe potrawy, bez większego polotu czy pasji. Często mam wyrzuty sumienia, że menu mojego dziecka jest niesłychanie ograniczone. Dlatego nie zdziwi Was zapewne, że w wielkim napięciu czekałam na przesyłkę z książką pod tytułem "Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców". Wiązałam z nią ogromne nadzieje i plany zmian żywieniowych. Co zatem zmieniło się w naszym domu? Zapraszam do lektury poniższej recenzji.



Poniższa książka kucharska została stworzona przez Shazi Visram – założycielkę i dyrektor generalną Happy Family Organics, jednej z najszybciej rozwijających się firm promujących ekologiczną żywność w USA, a także Cricket Azimę – założycielkę i dyrektor generalną Creative Kitchen oraz słynną szefową kuchni.

"Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców" w nowoczesny, rozsądny i przystępny sposób zapoznaje z promowanymi przez Shazi zasadami odżywiania dzieci od czwartego miesiąca do trzeciego roku życia. Znajdziemy tutaj ponad siedemdziesiąt łatwych przepisów opartych na doskonałych, naturalnych składnikach.





Powyżej czwartego miesiąca życia możemy zacząć urozmaicać dietę maluszka wprowadzając proste puree dla niemowląt. W naszym domu tak właśnie zrobiliśmy, lecz zatrzymaliśmy się na podstawowych składnikach - marchew, pietruszka, seler ewentualnie ziemniaki. Tymczasem autorki książki zachęcają do sięgnięcia po gotowane na parze cukienie, kabaczki, fasolkę szparagową czy nawet liście boćwiny. Nigdy nie wpadłam także na pomysł przygotowania puree z owoców tropikalnych, pieczonych warzyw czy owoców gotowanych na parze. Do podawanego przeze mnie nieustannie banana warto dodać awokado, ponieważ oba owoce nie wymagają gotowania przed podaniem. 

Powyżej szóstego miesiąca życia zaczęłam szaleć... Moje szaleństwo opierało się na tym, że do przedstawionych powyżej warzyw dodawałam mięso z królika (własnego, podwórkowego, wyhodowanego na terenie posesji!). Chyba nikomu nie muszę tłumaczyć jak wielkie było moje zdziwienie kiedy po otwarciu książki kucharskiej okazało się, że dla mojego maleństwa mogłam przygotować dania tak wspaniałe jak na przykład puree z banana, buraka i czarnych jagód, jogurt z awokado, kiwi i jarmużem, krzepiące puree z kurczaka i warzyw, puree z indyka, marchewki i moreli, puree z marchewki, brzoskwini, awokado i siemienia lnianego, brązowy ryż z marchewką, cynamonem i jogurtem (aż mi ślinka cieknie!) czy puree z wołowiny, batata i brokułów.





Około dziewiątego miesiąca życia moja córka zaczęła jadać posiłki wspólnie z nami. Kamień spadł mi z serca i niesłychanie cieszyłam się, że nie musimy już gotować osobnych posiłków specjalnie dla niej. Teraz jednak wiem, jak wiele moje dziecko traci. Potrawy dla dorosłych nie są wcale tak zdrowe jak na przykład tofu z warzywami i bazylią, pieczone kule ryżowe z łososiem i groszkiem, kurczak z puree ziemniaczano-buraczanym i zielonym sosem, komosa ryżowa z kurczakiem i mieszanką warzyw czy pełnoziarnista pizza z awokado i kurczakiem.

A przekąski? Jak to, czyli deserki ze słoiczka, chrupki i paluszki nie wystarczą? Ano nie! Znacznie lepiej brzmi (i smakuje!) koktajl z czarnych jagód, buraka i kefiru, kebaby z melona, indyka i sera, paszteciki szpinakowo-serowe, muffinki z otrębów z suszonymi morelami czy grillowane kanapki z masłem orzechowym, jagodami i nasionami chia.





Kiedy wzięłam w ręce książkę "Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców" moja pierwsza myśl była taka, że to chyba lekka przesada. Znalazłam w niej mnóstwo składników, których w moim domu zwyczajnie nie ma. Odłożyłam książkę na bok i zajęłam się innymi sprawami. Jednak kiedy zaczęłam rozmyślać na ten temat doszłam do wniosku, że przecież nikt nie zmusza mnie, abym przygotowywała dania zgodnie z zamieszczonymi przepisami. Mogę przecież kombinować i tworzyć różne cuda mając przed sobą świetną bazę. Jako młody rodzic zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo można się zagubić w pomysłach na to, co i kiedy można już podać małemu dziecku. A tutaj mamy to podane na tacy, wystarczy czytać i wprowadzać w życie. Z całą pewnością nie rzucę teraz wszystkiego i nie pobiegnę tworzyć cudów w kuchni, ale wiem już, jakie wartościowe składniki mogę wprowadzić w dietę mojego dziecka i zamierzam urozmaicić menu. 

"Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców" to książka idealna na prezent dla przyszłej mamy. Sama bardzo żałuję, że nie trafiła w moje ręce kiedy Zosia była jeszcze maleństwem. Z pewnością wiedziałabym więcej i potrafiła lepiej zaplanować jej żywienie.

Książkę kucharską znajdziecie na stronie wydawnictwa Egmont, poniżej podaję link:

"Zdrowe dania dla bobasów i brzdąców"

Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...