136. "Pejzaż z Aniołem" Magdalena Kordel

Na Targach Książki w Krakowie zaopatrzyłam się w wiele świątecznych książek, które sukcesywnie czytam. Jednak ja to tylko ja - książek ciągle mi mało. Wybrałam się zatem na łowy do biblioteki w celu przytargania do domu kolejnej porcji klimatycznych powieści. Okazało się jednak, że rozchodzą się one jak świeże bułeczki i pani bibliotekarka ze sterty nowości wykopała dla mnie jedynie "Pejzaż z Aniołem", w dodatku jeszcze nieofoliowany. Wróciłam zatem z jedną książka, co było bardzo dobrym posunięciem, ponieważ nie musiałam się zastanawiać co czytać. Od razu zabrałam się za lekturę. Do tej pory nie mogę uwierzyć, jakie miałam szczęście, że właśnie ta książka czekała na mnie w bibliotece, ponieważ to najlepsza świąteczna książka, jaką do tej pory przeczytałam! Spieszę do Was z jej recenzją.




Adrianna nie cierpi świąt. I nie ma w tym nic dziwnego - od kiedy po śmierci taty zamieszała z matką ten czas kojarzy jej się wyłącznie z odrzuceniem i samotnością. Grudniowa aura, pełna ciepła i magii to dla niej jedynie wspomnienia szczęśliwego czasu z ukochanym ojcem. W przypadku Teresy, jej matki, nie ma mowy o pozytywnych uczuciach. To egoistka, dla której posiadanie dziecka było jedynie problemem. Na szczęście Ada to już dorosła kobieta, która walcząc z duchami przeszłości, postanawia odmienić swoje życie. Na skutek dość nietypowego spotkania i rozmowy ze starszym panem podejmuje decyzję o wyjeździe w góry na święta. Jej marzeniem jest znalezienie się w odciętej od świata głuszy, gdzie będzie mogła uciec od świątecznego zgiełku, nie oglądać kolorowych sklepowych witryn i wysłuchiwać płynących zewsząd dźwięków kolędy. Zrządzenie losu sprawia, że Adrianna trafia do uroczej miejscowości o nazwie Malownicze, gdzie gościnę oferuje jej dawna znajoma ze studiów, Madeleine. Już od pierwszej chwili wiadomo, że gdzie jak gdzie, ale akurat tutaj świątecznej atmosfery nie da się uniknąć. Ada z pewnością nie przypuszczała nawet, że ten wyjazd na dobre odmieni jej życie. A wystarczyło tak niewiele - wino, korkociąg, koc, odrobina determinacji i... szczypta magii.

"Pejzaż z Aniołem" to wspaniała, wzruszająca, pełna ciepła, wiary i nadziei książka, która pokazuje, że zawsze warto szukać szczęścia. To opowieść o skrzywdzonej dziewczynie, która z winy swojej matki nie potrafi uwierzyć w siebie i pozwolić sobie na normalne życie. To także historia o tym, że wokół nas jest mnóstwo dobrych ludzi, którzy potrafią bezinteresownie pomagać. 

To ten typ literatury świątecznej, który lubię najbardziej. Czytając tę książkę przenosimy się do innego świata - dokładnie do miejscowości Malownicze, gdzie z każdej strony atakuje nas świąteczna gorączka. Rynek tego miasteczka bierze udział w konkursie na najpiękniej przystrojone centrum miasta, a sklepikarze prześcigają się, czyja witryna będzie w tym roku najpiękniejsza. Do tego dochodzi wszechobecny śnieg, którego w okresie świątecznym mamy jak na lekarstwo, i momentalnie czujemy się jak w wiosce świętego Mikołaja. Uwielbiam ten klimat! Chłonę każde słowo, oczami wyobraźni widząc to wszystko, co się tam dzieje i czuje ogromne podekscytowanie na myśl o tym, że tak właśnie może to wyglądać. Że ludzie jednoczą się, aby wspólnie pracować nad wystrojem miasta, że na każdym rogu można spotkać przyjazną duszę i że każdy, nawet turysta, może się wspaniale czuć w tym miejscu. Marzę o tym, by choć na jeden dzień móc przenieść się do Malowniczego i poczuć dziecięcą radość z okazji nadchodzących świąt.

Główna bohaterka to osoba, którą z miejsca da się polubić. Pomimo ciężkich, życiowych doświadczeń nie jest nudną, pogrążoną w rozpaczy osobą, ale energiczną i przyjazną dziewczyną, której należy się dużo więcej niż do tej pory otrzymała. Jej historia jest koszmarnie smutna i chciałoby się krzyczeć, że coś takiego nie powinno spotkać absolutnie nikogo! Niestety - życie jest jak pudełko czekoladek, jak mawiał Forrest Gump. Jedni żyją w szczęśliwych rodzinach, otoczeni kokonem miłości, zaś inni muszą o tę miłość zabiegać. Na szczęście Adrianna postanowiła zostawić przeszłość daleko za sobą i dać sobie szansę na nowe, lepsze życie. 

W książce pojawia się także cała plejada drugoplanowych bohaterów. Są nimi Madeleine i jej rodzina, którzy przyjmują Adę pod swój dach i robią co w ich mocy, aby dziewczyna czuła się dobrze w tym trudnym dla niej okresie. Ich dom jest miejscem, gdzie toczy się zwyczajne, codzienne życie, ale także dzieje się w nim magia. To miejsce, które przyciąga i w którym wszyscy czują się bezpiecznie i swobodnie. To także urocza staruszka, która traktuje starocie sprzedawane w swoim sklepiku jak żywe przedmioty z duszą. To w końcu dwóch staruszków, z których każdy ma własne problemy - jeden nieustannie tęskni za zmarłą żoną i odcina się od świata, zaś drugi cierpi z powodu odrzucenia przez rodzinę, która chcę odesłać go do domu starców. 

Czytając tę powieść płakałam jak bóbr. Nie byłam w stanie powstrzymać potoku łez. Ale to były dobre łzy - takie, które oczyszczają i dają ukojenie. Znalazłam w Adriannie cząstkę siebie i bynajmniej nie chodzi o to, że zostałam przez kogoś skrzywdzona. To raczej nagłe uświadomienie sobie, że nie warto poświęcać się dla osób, które na to nie zasługują. Podeszłam do tej opowieści bardzo emocjonalnie, ale pozwoliła mi ona zupełnie inaczej spojrzeć na wiele spraw. Ostatecznie to tylko od nas zależy, jak będzie wyglądać nasze własne życie.

A teraz wyobraźcie sobie, że czytając "Pejzaż z Aniołem" nie miałam bladego pojęcia, że ta książka to najnowsza część całego cyklu! "Malownicze" to bowiem aż pięć powieści, które opowiadają o mieszkańcach tego górskiego miasteczka. Dziś pognałam do biblioteki, skąd przytachałam cztery wcześniejsze części, które mam zamiar przeczytać w święta. Bo  coś mi się wydaje, że na dobre zaprzyjaźnię się z twórczością Magdaleny Kordel. Trafiła w moje serce i zagości w nim na długo. Swoją drogą w tym wszystkim jest chyba jakaś magia, ponieważ pierwszą dorosłą książką, którą zrecenzowałam na swoim blogu, był "Anioł do wynajęcia" tejże autorki (recenzję znajdziecie tutaj - klik).

"Pejzaż z Aniołem" to książka, którą koniecznie należy przeczytać w okresie przedświątecznym! Uświadamia wiele ważnych spraw, skłania do refleksji i sprawia, że z miejsca czujemy atmosferę świąt. Porusza trudne tematy, ale jest jednocześnie lekka, zabawna i przyjemna. To taki świąteczny prezent, którym należy się delektować i czerpać z niego jak najwięcej dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...