Na hasło "Yakari" w mojej głowie automatycznie rozbrzmiewa piosenka z czołówki bajki emitowanej przez TVP ABC. Zdarzyło mi się kilka razy ją oglądać, jednak nie przywiązywałam większej uwagi do jej treści. Dopiero teraz, kiedy w moje ręce trafiły dwa pierwsze tomy komiksu "Yakari", miałam okazję dowiedzieć się, o co w ogóle tutaj chodzi i od czego się zaczęło. Jeśli jesteście ciekawi moich wrażeń, zapraszam do lektury poniższej recenzji.
Z pierwszego tomu pod tytułem "Yakari i wielki orzeł" dowiadujemy się, że tytułowy Yakari to kilkuletni chłopiec z plemienia Siuksów, który marzy, aby zostać mężczyzną i wejść do grona wojowników. Nie wie jeszcze, jak tego dokonać. Na szczęście w jego snach pojawia się Wielki Orzeł, duch opiekuńczy, który krok po kroku będzie kierował poczynaniami Yakariego. Od tej pory bohatera czekają pełne magii i niebezpieczeństw przygody. Pozna też Małego Pioruna, szybkiego jak wiatr konika, który zostanie jego przyjacielem i wiernym towarzyszem. A że Yakari jest odważny i rozumie mowę zwierząt, wyjdzie cało z każdego zagrożenia!
Drugi tom znakomitej przygodowo-humorystycznej opowieści o najsłynniejszym komiksowym Indianinie nosi tytuł "Yakari i biały bizon". Kończy się zima, ale wiosna nie chce nadejść, przez co na prerii wciąż nie pojawiły się bizony. Myśliwi z plemienia Siuksów wyruszają na polowanie, jednak nie znajdują zwierząt. Indianom grozi głód. Na szczęście mały Yakari znów ma prorocze sny zesłane przez Wielkiego Orła – dzięki nim wie, gdzie musi się udać, aby uratować swój lud. Wyrusza na długą wyprawę, podczas której odnajdzie niezwykłe miejsce pośrodku pustyni. Czy uda mu się przywrócić równowagę w przyrodzie i sprawić, że preria znów stanie się pełna bizonów?
Cykl komiksów o przygodach małego Indianina imieniem Yakari ukazuje się od pięćdziesięciu lat, a mimo to nadal bawi i wcale się nie zestarzał, gdyż zawiera treści uniwersalne i ważne w każdej epoce. Obecnie liczy prawie czterdzieści tomów. Został stworzony pod koniec lat 60. przez dwóch Szwajcarów – scenarzystę Job (André Jobin) oraz rysownika Derib (Claude de Ribaupierre). Za tomy 6 i 31 Yakariego (odpowiednio w latach 1982 i 2006) dostali nagrody Festiwalu Komiksowego w Angoulême w różnych kategoriach komiksu dziecięcego.
Mocno zaintrygowały mnie opowieści o Yakarim. Zupełnie inaczej ogląda się bajkę w telewizji, kiedy trafia się na wyrwany z kontekstu odcinek, a inaczej poznaje się całą historię od podstaw, w dodatku w formie pisanej, która do mnie przemawia dużo bardziej. Wielkim plusem są tutaj fantastyczne ilustracje! Lubię komiksy i bardzo cenię sobie pracę rysowników, a w tym przypadku jest to cudowna, profesjonalna robota. Ilość tekstu jest tutaj umiarkowana, można by rzec w sam raz - akurat tyle, żeby nie znudzić czytelnika. Komiksowe przygody Indianina przypadły mi do gustu i z niecierpliwością będę czekać na kolejne części (w przygotowaniu już cztery). Gorąco polecam, nawet jeśli telewizyjna wersja nie przypadła Wam do gustu, dajcie szansę komiksom!
Komiksy z cyklu "Yakari" znajdziecie na stronie wydawnictwa Egmont, poniżej podaję link:
Yakari znamy z bajki na TVP abc, nie wiedziałam że są też komiksy.
OdpowiedzUsuńNie znam tego zupełnie. To nie moje klimaty jeśli chodzi o książki czy komiksy
OdpowiedzUsuńBardzo miło mnie zaskoczyły te komiksy.
OdpowiedzUsuńSą prześliczne i mają ponad ponadczasową treść.