246. "Wyrwa" Wojciech Chmielarz - Wydawnictwo Marginesy

W moim życiu nie ma rzeczy pewniejszej niż to, że przeczytam nowe książki Wojciecha Chmielarza, Magdaleny Majcher i Cory Reilly. Choćby nie wiem co się działo i jak bardzo rozszalał się koronawirus, tych premier zwyczajnie nie mogę opuścić. Na "Wyrwę" czekałam wyjątkowo, bo już po opisie poczułam, że to będzie mój klimat. Wolę Chmielarza bardziej od strony kryminalnej niż thrillerowej, a najnowsza powieść, choć określona jako thriller psychologiczny, to jednak balansuje wyjątkowo blisko zagadki śledczej. Dziś opowiem Wam o moim numerze jeden wśród powieści Pana Wojtka.

"Ból jest zawsze uczuciem subiektywnym. Nie da się go zmierzyć. Wszystkie opracowane przez medycynę skale są tylko przybliżone. Ja teraz czułem się tak, jakby ktoś wyciął mi kawałek serca."
Świat Macieja Tomskiego runął z hukiem w chwili, kiedy dowiedział się, że jego żona Janina zginęła w wypadku samochodowym. Mężczyzna stanął przed bramą przedszkola, z którego musiał odebrać młodszą córkę, i dopiero wtedy tak na prawdę poczuł bezsilność. Bo jak miał przekazać czteroletniej Iwonce, a później jedenastoletniej Basi wiadomość, że już nigdy nie zobaczą swojej mamy? Maciej ma też wielki kłopot ze zrozumieniem tego, co w ogóle się stało. Janina wyjechała bowiem w delegację pod Kraków, a do nieszczęśliwego wypadku doszło na drodze pod Mrągowem. Na pogrzebie małżonki, na którym pojawia się tajemniczy mężczyzna, Maciej zaczyna rozumieć, że Janina miała przed nim wiele sekretów. Z dnia na dzień przybywa coraz więcej pytań, a tragiczna śmierć zamienia się w skomplikowaną zagadkę. Aby ją rozwikłać, Maciej decyduje się wyjechać na Mazury, gdzie boleśnie przekonuje się o tym, że prawdopodobnie wcale nie znał kobiety, z którą spędził ostatnich dwanaście lat życia. 


"Rodzice powinni umierać późno. Wtedy, kiedy są już starzy. Wtedy, kiedy wszyscy są już na to gotowi. Spokojnie. (...) Nie gwałtownie. Nie wtedy, kiedy nikt się tego nie spodziewa. Nie w momencie, gdy ich odejście oznajmia lekko przejęty obcy głos w słuchawce aparatu."
"Wyrwa" to w moim odczuciu opowieść o dwojgu ludzi - małżeństwie - które żyło ze sobą, a jednak osobno. Maciej i Janina uwikłali się w sytuację bez wyjścia. Motorem napędowym całego zajścia była Janina - kobieta podjęła decyzję, która pociągnęła za sobą szereg przykrych konsekwencji. Jednak Maciej też nie pozostawał bez winy. Wiecie, jak to jest... Życie na kredyt, stres w pracy, dążenie do realizacji swoich ambicji zawodowych. W tym ciągłym wyścigu szczurów łatwo zgubić małżeńską miłość. Dopiero wielka tragedia, śmierć żony, otworzyła Maciejowi oczy i pozwoliła dostrzec, jak bardzo zapętlili się w swoim życiu. Mnie w tej opowieści najbardziej uderzyło i dało do myślenia to, jak mało można wiedzieć o osobie w zasadzie najbliższej, żonie czy mężu, z którym dzieli się całe życie, z którą się mieszka i widuje na co dzień. Jak można nie zauważyć, że ten ktoś boryka się z problemami, ukrywa coś czy jawnie okłamuje. Ta książka to świetny materiał do refleksji nad własnym związkiem.

O tej historii nie sposób opowiedzieć nic więcej, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Dla mnie była ona wielkim zaskoczeniem. Każda kolejna strona wprawiała mnie w coraz większe osłupienie. Już od pierwszych stron wiemy, że Janina zginęła w wypadku samochodowym, ale jak do niego doszło i co tak na prawdę się wydarzyło to wielka zagadka, której rozwiązania podejmuje się Maciej. Przy okazji na jaw wychodzą fakty z życia kobiety, o których jej mąż nie miał pojęcia. W opowieści pojawia się także tajemniczy mężczyzna, który okazuje się wnieść wiele cennych informacji. Samą Janinę poznajemy więc z relacji innych osób. Jeśli natomiast chodzi o Macieja, jest on człowiekiem racjonalnym, nie daje się ponieść emocjom, dokładnie analizuje sytuacje i wyciąga wiele konstruktywnych wniosków. Jest ostrożny, nie działa pochopnie i kieruje się bardziej rozumem niż sercem. Jego przeciwieństwem jest Wojnar. Ten facet jest moim ulubionym bohaterem. Jest gotów zabić w imię miłości i przeżywa ogromną udrękę w związku z wydarzeniami, które stają się jego udziałem. Uwielbiam takie niepokorne dusze.


"Wyrwa" plasuje się bardzo wysoko w moim subiektywnym rankingu książek Wojciecha Chmielarza. Mam wielką słabość do komisarza Mortki, dlatego "Podpalacz" wciąż zostaje na podium, ale na tę chwilę najnowsza powieść wskakuje na pierwsze miejsce. Jest dla mnie idealnie wyważona. Mamy tutaj dreszczyk grozy towarzyszący dobrym thrillerom, zagadkę do rozwiązania godną najlepszego kryminału, tajemnicę, wartką akcję, ciekawych bohaterów i co najważniejsze - fabuła nie jest przekombinowana. Pod tym względem "Rana" była dla mnie trochę zbyt odjechana, lekko abstrakcyjna. Natomiast "Wyrwa" to taka wisienka na torcie, strzał prosto w mój czytelniczy gust. To książka, która intryguje, skłania do refleksji i na długo pozostaje w pamięci. Bez wahania polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Portalowi Czytam Pierwszy.

Numer akredytacji 12/05/2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...