265. "Nie czas na tajemnice" Magdalena Majcher - Wydawnictwo Pascal

Dla czytelników mojego bloga nie jest żadną nowością to, że bardzo cenię sobie twórczość Magdaleny Majcher. I tak nawet myślę, że niektórym może się to wydawać przesłodzone, sztuczne i podejrzane, że chwalę każdą książkę tej autorki, ale kurcze... No inaczej się po prostu nie da! W tych powieściach odnajduję zawsze elementy realnego życia, prawdy, z którymi niekiedy trudno się pogodzić i zdarzenia, które mogą spotkać każdego - Ciebie także, drogi czytelniku. Magdalena Majcher w ciekawy sposób pokazuje nam, jak postępować, aby nie zniszczyć swojego życia i nie obudzić się za późno. O czym autorka postanowiła opowiedzieć tym razem? Zapraszam Was do otwarcia kolejnych drzwi luksusowego domu na Osiedlu Pogodnym. Z pewnością nie pożałujecie!


Klara i Jacek są wzorowym małżeństwem. Ona, dyrektor Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej i on, znany i szanowany kardiolog. Są małżeństwem od dwudziestu lat, mają dorosłą córkę, która właśnie rozpoczęła studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Spędzają razem wolne chwile, wspólnie jadają posiłki, podczas których opowiadają sobie o swoich zmartwieniach i radościach. Czy można chcieć czegoś więcej? Kiedy więc pewnego dnia w pracy Klary zjawiają się policjanci i zaczynają wypytywać o męża, kobieta czuje, że jej poukładanie życie może posypać się jak domek z kart. I nie chodzi wcale o to, że Klarę martwi reputacja czy opinia innych osób na jej temat, ale o to, że ona zwyczajnie kocha swojego męża i nie wierzy, że ten mógłby zrobić coś złego. Wobec Jacka wszczęto śledztwo w sprawie rzekomego molestowania stażystki w szpitalu. Zdesperowana młoda dziewczyna wrzuca do sieci swoje wyznanie, w którym opisuje, jak została potraktowana przez lekarza. Właśnie tak rozpoczyna się horror rodziny Przybysławskich. Dziennikarze, internauci, nawet znajomi - wszyscy wydali wyrok skazujący na Jacka. A mężczyzna uparcie milczy. Klara jest na skraju załamania, bo z jednej strony chciałabym stanąć po stronie męża, ale z drugiej - nie może się niczego od niego dowiedzieć...


"Nie czas na tajemnice" to kolejna książka Magdaleny Majcher, w której pojawiają się elementy kryminału. Do samego końca czytelnik jest trzymany w niepewności. Dlaczego Jacek milczy, jeśli jest niewinny? Czemu nie chce się bronić? Dlaczego pozwala, aby społeczeństwo wylewało pomyje na jego głowę? Bohaterowie tej opowieści znajdują się w wyjątkowo trudnym momencie swojego życia. Jako kobieta mimowolnie poczułam solidarność z Klarą, współczując jej i zarazem będąc pełną podziwu, jak twardo stanęła w obronie swojego męża, nie dopuszczając nawet myśli, że ten mógłby zrobić coś złego. Całą historię poznajemy właśnie z jej perspektywy. Znamy jej uczucia, obawy, wątpliwości. O Jacku wiemy tyle, ile wie o nim jego żona. Cała reszta pozostaje w domysłach, zarówno Klary, jak i czytelnika.

W tej powieści autorka w sposób szczególny pokazała i podkreśliła to, jak łatwo ludzie odwracają się od pozornie bliskiej i znajomej osoby w obliczu niewygodnego zdarzenia. Mało tego, jak łatwo jest atakować kogoś i oskarżać, nie mając żadnych podstaw, by to robić. W dobie szerokiego dostępu do internetu hejt stał się zjawiskiem nagminnym. Siedząc w domowym zaciszu, pozostając anonimowym, możemy do woli szkalować innych i odbierać im dobre imię. Ot tak, dla rozrywki. Aby zniszczyć reputację szanowanego lekarza wystarczy kilka komentarzy. I choć jeszcze wczoraj byliśmy u niego na wizycie, to już dziś uwierzymy we wszystko, co napiszą o nim media i dołączymy do grona hejtujących użytkowników, którzy być może nigdy nie widzieli go na oczy. 

Należy oddać szacunek Magdalenie Majcher, bo w swojej najnowszej powieści poruszyła bardzo ważny temat. Sama mam porywczy charakter i łatwo wpadam w gniew, ale jeszcze nigdy nie obraziłam nikogo, nie mając ku temu podstaw, zwłaszcza w internecie. Tam wszystko wydaje się łatwe - siadam przed ekranem, wylewam swojego żale, klikam wyślij i gotowe. Chwilę później zapominam o całej sprawie. Ale to, co raz znalazło się w internecie, nigdy z niego nie zginie. Ktoś może za kilka lat wyciągnąć przeciwko nam oręż w postaci wpisów, które błąkają się w czeluściach sieci. Mam dziwne wrażenie, że współcześni ludzie mają w sobie tak duże pokłady nienawiści, że tylko szukają okazji, by komuś dopiec. Wielka szkoda. 

Magdaleny Majcher nie nazwiemy raczej mistrzynią happy endów ani ckliwych historyjek, ale ja określiłabym ją jako królową prawdziwych historii - takich, które dzieją się wokół nas, zostają w głowie na bardzo długo i dają wskazówki, jak nie zrujnować sobie życia. No właśnie - sobie. Świata nie zmienimy, ale warto pomyśleć o tym, czy my sami aby na pewno jesteśmy fair wobec innych i czy to przypadkiem nie my często psujemy coś, co ma szansę być dobre. Właśnie za to lubię książki Magdaleny Majcher. Bo mam wrażenie, że po ich lekturze jestem nieco mądrzejsza! Dlatego będę je Wam polecać bez wyrzutów sumienia. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...