267. "Złączeni miłością" Cora Reilly - Wydawnictwo NieZwykłe

Do każdej nowej książki Cory Reilly podchodzę bardzo ostrożnie. Martwię się, że autorce zabraknie pomysłów lub że historia zrobi się bardzo ckliwa. A potem zaczynam czytać... I pluję sobie w brodę, że w ogóle mogłam w ten sposób pomyśleć! To już siódma książka Cory, którą pokochałam całym sercem i po której miałam ochotę płakać tylko dlatego, że się skończyła. Jeśli jesteście ciekawi co nowego wydarzyło się u moich ulubionych bohaterów, zapraszam do lektury poniższej recenzji. 


Historia opisana w "Złączonych miłością" rozpoczyna się w momencie, w którym skończył się pierwszy tom tej serii - "Złączeni honorem". Poznajemy dalsze losy Arii i Luki - małżeństwa, które mimo iż zostało zaaranżowane przez rodziny mafijne, darzy się przeogromną i piękną miłością. To uczucie rozwijało się długo, małżonkowie uczyli się siebie nawzajem, poznawali swoje potrzeby i pragnienia. Najlepszym dowodem miłości Arii do Luki była jedna z końcowych scen pierwszego tomu, kiedy kobieta zasłoniła męża własnym ciałem i przyjęła skierowany w niego postrzał. Właśnie wspomnieniem tego wydarzenia rozpoczyna się szósty tom mafijnej serii "Born in Blood Mafia Chronicles". 

Pierwsza część opowieści opiera się na wydarzeniach, które są już znane czytelnikom serii "Złączeni...". Czytamy więc o ślubie Valentiny i Dantego, ucieczce Gianny czy o skrywanym uczuciu pomiędzy Lilianą i Romero, które doprowadziło do wybuchu wojny między oddziałem z Nowego Jorku i Chicago - a wszystko to z zupełnie innej perspektywy - Arii i Luki. Śledzimy początkowe poczynania Luki jako nowego Capo i towarzyszymy parze w podróży poślubnej do Włoch. Małżeńska sielanka nie mogła jednak trwać wiecznie. Ojciec od zawsze powtarzał Luce, że miłość oznacza słabość i o tym właśnie młody mafioso ma się przekonać na własnej skórze. Ukochana żona - jego ostoja i jedyne dobro, jakie kiedykolwiek go spotkało - zdradza go, próbując chronić swoją rodzinę. Kobieta szybko zdaje sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełniła, ale jest już za późno. Straciła najważniejszą rzecz - zaufanie mężczyzny, którego kocha. A w mafijnym świecie zdrada jest czymś, czego się nie wybacza. 

Jak sami widzicie, w tej części, zupełnie jak w poprzednich, nie ma miejsca na nudę. Zdarzenia, które w początkowej części są przypomnieniem tego, co już znamy, nabierają zupełnie nowego znaczenia obserwowane z perspektywy innych bohaterów. A wszystko, co dzieje się później, to prawdziwe szaleństwo! Czytałam i nie mogłam uwierzyć, że Aria będzie w stanie posunąć się do takiej nielojalności względem swojego męża. Z jednej strony byłam w stanie zrozumieć jej postępowanie, ale z drugiej - nie mogłam jej wybaczyć. Luca obdarzył ją szczególnym rodzajem miłości, który w mafii nie zdarza się często. 

Często zastanawiam się, dlaczego akurat ta seria książek tak mocno wdarła się do mojego serca. Przekonuję się o tym w chwili, kiedy sięgam po inne powieści romansowo-mafijne. Książki Cory Reilly mają w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Nikt inny jak ta autorka nie potrafi przelać na czytelnika tak wielu uczuć. Kiedy czytam o tym, że Luca kocha Arię, to jestem tego absolutnie pewna. Jego zachowanie względem niej, to jak się o niej wypowiada, spojrzenia, jakie posyła w jej kierunku - wszystko świadczy o tym, że mężczyzna nie widzi poza nią świata. Kiedy zaś czytam inne powieści, autorzy często zalewają czytelnika szczegółowym opisem tego, jak to niesamowicie mężczyzna jest zakochany w swojej kobiecie i... W zasadzie poza wylewnym opisem jego uczuć i wielkimi deklaracjami nie ma niczego więcej. Uczuć zwyczajnie... nie czuć. Cora Reilly pod tym względem jest moim zdaniem mistrzynią. 

Na uwagę zasługuje także fakt, że autorka dość szczegółowo opisuje mafijny świat. Wszelkiego rodzaju porachunki, biznesy czy zależności rodzinne są szeroko opisane i wyjaśnione. Luca jest Capo - rządzi twardą ręką, jest stanowczy, a kiedy trzeba także brutalny. Autorka nie boi się o tym pisać i robi to bardzo dobrze. Czytelnik nie ma złudzeń, że czyta książkę mafijną. Często w powieściach tego rodzaju temat jest zepchnięty na boczny tor. Główny bohater jest wielkim mafiosem, pojawiają się może ze dwie sceny, w których kogoś zabija i to wszystko. Natomiast w serii "Born in Blood Mafia Chronicles" możemy wniknąć w mafijny świat, poznać mechanizmy nim rządzące, zżyć się z bohaterami i co ciekawe - bez problemu zapamiętujemy wszelkie koligacje rodzinne i biznesowe. Bardzo spodobał mi się między innymi sposób, w jaki połączono pozornie zupełnie obce sobie osoby, czyli Lukę i Growla. Byłam wręcz oczarowana tym sprytnym zabiegiem, a zarazem pełna podziwu dla autorki, że potrafiła tak sprawnie wpleść do opowieści nowych bohaterów. 

Nie będę już przeciągać. Ja zwyczajnie kocham książki Cory Reilly! Myślę, że każdy, kto mnie zna, dobrze o tym wie. Każda kolejna powieść jest jeszcze lepsza od poprzedniej i polecam je bez mrugnięcia okiem. Namówiłam na ich lekturę już całkiem sporo osób i nie znam takiej, która byłaby niezadowolona. Namawiam także i Was, Kochani Czytelnicy. Nie pożałujecie!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

A tutaj jeszcze taki bonus. Dowód mojego uwielbienia <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

273. "Zwyczajna kobieta" Anna Płowiec - recenzja przedpremierowa

Przepis na zwyczajne życie. Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związk...